Justyna Sobolewska: – Jest pan w Polsce od lutego na stypendium Gaude Polonia, tłumaczył pan opowiadania Sławomira Mrożka. Czy ostatnio odczuł pan zmianę nastawienia wobec Ukraińców?
Andrij Bondar: – Mam wrażenie, że przez ostatnie dwa miesiące wali się mój świat. I nie tylko mój. To świat wszystkich ludzi siłą życia czy wyboru rozdartych między Ukrainą a Polską.
Jeszcze w kwietniu, pamiętam, mówił pan, że tu, w Polsce, czuje się szczęśliwy…
A teraz mam poczucie, że 17 lat mojej pracy translatorskiej leży w gruzach, że nikomu nie była potrzebna.