Z Instytutu Książki odchodzą kolejne ważne osoby. To już nie będzie taka sama instytucja
Na naszych oczach rozpada się Instytut Książki. W ostatnich daniach zrezygnowała z pracy Elżbieta Kalinowska, zastępczyni dyrektora do spraw programowych.
Instytut Książki był (już nie jest) instytucją prowadzoną przez niewielki i niezwykle fachowy zespół. Okazało się, że pod rządami nowego dyrektora Dariusza Jaworskiego efektywna praca nie jest możliwa, pisaliśmy o tym w artykule „Przegiąć w drugą stronę”. Najpierw odszedł Tomasz Pindel, iberysta i tłumacz, świetnie znający hiszpańskojęzyczne rynki książki, a teraz zrezygnowała z pracy Elżbieta Kalinowska, zastępczyni dyrektora do spraw programowych i matka założycielka ruchu Dyskusyjnych Klubów Książki. Rezygnację złożyła również Małgorzata Kanownik, rzeczniczka prasowa Instytutu.
Elżbieta Kalinowska pracowała od 2004 roku, od początku istnienia Instytutu Książki. – Jej wkład w działalność IK był nie do przecenienia – mówi Grzegorz Gauden, były dyrektor Instytutu. – Świetnie prowadziła sprawy zagraniczne, jest germanistką i tłumaczką. Na zagranicznych targach książki była rozpoznawalnym i wiarygodnym przedstawicielem Polski. To, że odchodzi, będzie przez partnerów zagranicznych odbierane jako kolejny sygnał niepokojących zmian w Instytucie.
Kalinowska była też świetną menedżerką i organizatorką, osobą, której często niewidoczna praca sprawiała, że wszystko działało tak, jak powinno.
To ona uwierzyła w potencjał Dyskusyjnych Klubów Książki i zaraziła tą ideą bibliotekarzy. Pamiętam, z jakim entuzjazmem opowiadała o pierwszych klubach, które powstawały przy bibliotekach.