Gliński zwolnił dyrektora Instytutu Adama Mickiewicza. Rządził osiem lat, minister mu nie ufa
Ogłosił to sam w opublikowanym w sieci oświadczeniu, informując, że został zwolniony „przez jedynego w wolnej Polsce ministra kultury wielokrotnie publicznie wybuczanego przez środowisko twórców”. „Zostałem zwolniony z naruszeniem obowiązującego prawa, przed wygaśnięciem prawnie wiążącego kontraktu. Bez żadnych zarzutów natury merytorycznej, prawnej bądź finansowej” – pisze. Tekst jest ostry, jak na wypowiedź dyplomaty (który – jak przypomina – pierwszą nominację dostał od premiera Jana Olszewskiego) i pełen osobistych emocji.
„Dramatem jest to, że ta władza po prostu nie potrafi zdymisjonować zawodowca inaczej niż poprzez fałszywe oskarżenia. Polityka insynuacji" – pisze Potoroczyn, co pozwala sądzić, że pewnie wiele jeszcze w tej sprawie usłyszymy ze strony ministerstwa, a zwolniony będzie dochodził swoich praw.
Pierwszy oficjalny komunikat MKiDN jest lakoniczny: „Decyzja motywowana jest utratą zaufania kierownictwa ministerstwa do dyrektora IAM oraz trudnościami we współpracy pomiędzy MKiDN i innymi agendami rządowymi i pozarządowymi a dotychczasowym dyrektorem IAM, w obliczu nowych wyzwań i konieczności modyfikacji polityki promocji polskiej kultury za granicą”. Wygląda na to, że w obliczu nowych wyzwań ministerstwo pozbawiło się więc ze względu na trudności komunikacyjne fachowca, który w dyplomacji kulturalnej przepracował – pod różnymi rządami – ostatnie dwie dekady. Nie przyniosły powodów długie i ostro zapowiadane audyty – tu forma była już wyrazem braku zaufania do urzędników – pozostały więc nieufność i osobisty konflikt. Świadczą o nim zarówno wypowiedź Potoroczyna, jak i sam tryb decyzji. Ale za nerwowość poczynań rozliczać należy w tej sytuacji przede wszystkim resort kultury, którego władze upolityczniły MKiDN na skalę po 1989 roku niespotykaną.
To już kolejna decyzja ministerstwa, której forma spycha na dalszy plan ocenę merytoryczną. A instytuty kulturalne na taką zasłużyły. Czy obsada kierowniczych stanowisk powinna być niezmienna? Bynajmniej. Co więcej, piastujący je urzędnicy zdążyli się wykazać całkiem długą pracą, w znakomitej większości te młode instytuty kulturalne (osobno pisaliśmy już o sytuacji w Instytucie Książki) budując lub kształtując. Ale zarazem coraz wyżej można było oceniać kompetencje pracowników pracowników tych instytucji – a tylko miękkie zmiany pozwalają zachować strukturę organizacyjną i nie zepsuć kontaktów nawiązanych za granicą.
Naturalną drogą, szczególnie w kulturze, jest rozmowa. Minister kultury rozkręcił od czasu pierwszych konferencji prasowych i wypowiedzi niebezpieczną spiralę wrogości, nieufności i podziałów. Sam staje się powoli jej ofiarą, bo w pewnym momencie gonitwa za upragnioną korektą polityki kulturalnej może się okazać ucieczką w jej wymazywanie.