Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kultura

Leonard Cohen nie żyje. Muzyka była jego drugim wyborem

Leonard Cohen Leonard Cohen Universidad de Oviedo / Flickr CC by 2.0
Kanadyjski piosenkarz, poeta i pisarz zmarł w wieku 82 lat w Kalifornii.

Leonard Cohen urodził się w Montrealu w żydowskiej rodzinie: ojciec był Polakiem, matka pochodziła z Litwy. Choć grać na gitarze nauczył się w wieku 13 lat, nie zamierzał być piosenkarzem. Zawodowo początkowo zajmował się pisaniem, a muzyką zajął się z powodów finansowych.

Szczerze mówiąc, muzyka była moim drugim wyborem. A muszę zaznaczyć, że pochodzę z uzdolnionej muzycznie rodziny. Mój ojciec, sprzedawca, śpiewał hobbystycznie. „Piał” u nas w domu codziennie – przeraźliwie, ale z wielkim zaangażowaniem. Moja mama też od czasu do czasu podchwytywała jakąś melodię, miała piękny głos. Grałem wtedy z chłopakami w zespole, śpiewaliśmy przeboje zasłyszane w radiu. Ale wolałem zostać pisarzem. Mój pierwszy tomik wierszy spotkał się nawet z przychylnymi recenzjami. Problem polegał tylko na tym, że niewiele egzemplarzy się sprzedało – mówił sam Cohen w jednym z wywiadów.

Sławę przyniosła mu piosenka „Suzanne”, którą nagrała folkowa piosenkarka Judy Collins, która również wprowadziła Cohena w świat muzyki. W sumie artysta nagrał 15 płyt. Jego najbardziej znanymi przebojami są ballady „I'm your man”, „In my secret life”, „Hallelujah”, „Dance me to the end of love”. – Piosenka jest jak tofu – mówił kiedyś Bartkowi Chacińskiemu Cohen. – Łatwo ją nasycić dowolnym smakiem. Dowolnym rodzajem emocji. W dobrej piosence można więc znaleźć miejsca pozwalające ją odczytać jako erotyczny impuls, lekarstwo na depresję, opowieść o samotności.

Reklama