Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kultura

„Dziadek” i jego ojcowie

„Dziadek do orzechów”, klasyczna baśń w wersji baletowej i bajkowej

Współczesny rysunek Steffena Fausta przedstawiający E.T.A. Hoffmanna Współczesny rysunek Steffena Fausta przedstawiający E.T.A. Hoffmanna Steffen Faust
Książkowy „Dziadek do orzechów”, świąteczny przebój wielu pokoleń, ma 200 lat. Ale znamy go jako baśń zamienioną w balet i opowiadaną wciąż na nowo przez różnych artystów.
Ilustracja do czeskiego wydania (1964 r.) opowiadania „Dziadek do orzechów i Król Myszy” E.T.A. HoffmannaDagmar Berkova Ilustracja do czeskiego wydania (1964 r.) opowiadania „Dziadek do orzechów i Król Myszy” E.T.A. Hoffmanna

Historia „Dziadka do orzechów” zaczęła się w okresie świąt Bożego Narodzenia. W Berlinie, 200 lat temu. Wtedy jednak, w grudniu 1816 r., Ernst Theodor Amadeus Hoffmann, prawnik z artystyczną duszą, nie mógł podejrzewać, że w przyszłości jedno z jego wielu opowiadań – „Dziadek do orzechów i Król Myszy” – stanie się najbardziej rozchwytywanym tytułem baletowym dla dzieci i dorosłych.

Urodzony 24 stycznia 1776 r. w należącym wówczas do Prus Wschodnich Królewcu, w rodzinie o tradycjach prawniczych, miał od początku wyraźne muzyczne sympatie. Ochrzczony jako Ernst Theodor Wilhelm, pod wpływem miłości do muzyki Mozarta sam sobie nadał w wieku 28 lat imię Amadeus.

Rodzice żyli w separacji, a Ernst wychowywany był w duchu mieszczańskich wartości przez dwie niezamężne ciotki oraz pedantycznego wuja Ottona Wilhelma. W 1782 r. został wysłany do szkoły, której rektorem był Polak – Stefan Wannowski. Ernst uważany był za cudowne dziecko. Pobierał lekcje malarstwa oraz rysunku i uczył się gry na fortepianie. Z zapałem też korzystał z dobrze zaopatrzonej domowej biblioteczki wuja Ottona. Na uniwersytecie w Królewcu ukończył studia prawnicze i w dorosłym życiu, niezależnie od licznych talentów artystycznych, był sumiennym, acz konfliktowym urzędnikiem państwowym, często popadającym w tarapaty natury obyczajowej.

Już we wczesnej młodości wdał się w romans z Dorą Hatt, zamężną i 10 lat od niego starszą kobietą, której udzielał lekcji śpiewu i gry na fortepianie. W wyniku interwencji rodziny został zmuszony do opuszczenia miasta i wkrótce zaczęła się jego polska przygoda, która z czasem zaowocowała „Dziadkiem do orzechów”. Wcześniej jednak Hoffmann otrzymał posadę asesora sądowego w pruskim sądzie w Poznaniu, a co ważniejsze w noc sylwestrową 1800 r.

Polityka 52/53.2016 (3091) z dnia 18.12.2016; Kultura; s. 120
Oryginalny tytuł tekstu: "„Dziadek” i jego ojcowie"
Reklama