Po zmianach personalnych w Instytucie Książki miały zajść też zmiany merytoryczne. W ofercie składanej zagranicznym partnerom miało się pojawić więcej książek dotąd niedowartościowanych: esejów, dzieł filozoficznych i religijnych, wreszcie powieści historycznych. Te ostatnie Instytut często firmuje nazwiskiem Elżbiety Cherezińskiej, autorki znanej z fabularyzowanych książek o Piastach, wikingach, a ostatnio też o żołnierzach wyklętych.
Było tak np. podczas Market Focus Forum w listopadzie w Londynie, czyli spotkania z wydawcami z Wielkiej Brytanii, na którym polska strona opowiadała o specyfice naszego rynku i próbowała nim zainteresować. Wydelegowany na Wyspy wicedyrektor IK Krzysztof Koehler w przygotowanej na tę okoliczność prezentacji „Why Poland?” wymienił m.in. „Elę Cherezińską”, co mu potem wytykano. – O „Eli” przeczytałam w mediach i pomyślałam z westchnieniem: dobrze, że nazwiska nie przekręcili. Choć skrócić Cherezińską do Cherezji też można, ale po angielsku urok znika – wspomina pisarka. – Jeśli część branży uważa skrót imienia za wyróżnienie, to gratuluję poczucia humoru – dodaje.
Zainteresowanie producentów filmowych to jednak spore wyróżnienie – wydawane dziś w Polsce powieści historyczne nieczęsto są ekranizowane. Książki Cherezińskiej doczekają się osobnych odsłon w kinie i telewizji. Na podstawie „Hardej” i „Królowej” ma powstać film fabularny. Propozycję złożył Maciej Strzembosz, pracujący przez lata – głównie w charakterze producenta, ale też scenarzysty i reżysera – przy popularnych polskich serialach telewizyjnych (jak „Ranczo” czy starsze „Miodowe lata”) i filmach (jest m.in. współautorem scenariusza kryminału „Sługi Boże”, o którym serwis wPolityce.pl pisał, że to jeden z nielicznych przykładów niepoprawnego politycznie kina gatunkowego).
Polska „Grą o tron”?
Materiał na serial zobaczyli w „Koronie śniegu i krwi”, pierwszej części cyklu „Odrodzone królestwo”, Paweł Mantorski i Włodzimierz Niderhaus. Ten pierwszy był kierownikiem produkcji m.in. na planie „Smoleńska”. Tadeusz Zysk, wydawca Cherezińskiej, podczas niedawnej konferencji w stołecznym Centrum Edukacji IPN „Przystanek Historia” przekonywał, że najwyższa pora zrealizować własny odpowiednik „Gry o tron”. Sieć intryg, barwni bohaterowie i rozmach fabuł Cherezińskiej czynią z niej kandydatkę idealną – oceniał Zysk. Polską „Grą o tron” miałoby być właśnie monumentalne „Odrodzone królestwo”.
Plany wobec Cherezińskiej snuje też telewizja publiczna. W połowie 2016 r. Maciej Chmiel, wówczas szef TVP2, informował, że stacja szykuje (i wyemituje w 2017 r.) miniserial na podstawie „Legionu”, książki o Brygadzie Świętokrzyskiej, zbrojnym ramieniu Narodowych Sił Zbrojnych wywodzącym się z przedwojennego ONR. To bodaj najbardziej kontrowersyjna książka w dorobku pisarki. Teatrolożka z wykształcenia Elżbieta Cherezińska pracuje w zawrotnym tempie – w porywach twórczej weny pisze nawet 10–12 godzin dziennie. W roli pisarki debiutowała jako 33-latka, szybko wyrastając na topową autorkę powieści historycznej. I publikując książkę za książką (przez 11 lat kariery pisarki ukazało się ponad 10 przepastnych tomów). Przyda jej się ta samodyscyplina, bo prace nad serialem mają ruszyć w 2018 r. Cherezińska nie ukrywa, że chciałaby się włączyć w pisanie scenariusza, to samo dotyczy zresztą filmu. – Traktuję to jak wyzwanie – jeszcze raz, zupełnie inaczej opowiedzieć historię „Hardej”. Inaczej, bo na potrzeby filmu trzeba ją mocno przyciąć, wyłowić z niej to, co najważniejsze – tłumaczy. – Ale Świętosława, tytułowa „Harda”, jest dla mnie tak intrygującą bohaterką, że nie przestała mnie ciekawić nawet w dniu, w którym skończyłam pisać o niej powieść.
Równolegle powstaje dalszy ciąg „Odrodzonego królestwa”, cyklu, który rozpoczyna się w ciekawym okresie rozbicia dzielnicowego. W finale „Niewidzialnej korony” – części drugiej – z nieba pada deszcz meteorytów. – Bardzo trudno wystartować po takim Hitchcocku – przyznaje Cherezińska. – Finałowa część to dla mnie klęska urodzaju. Za dużo świetnego materiału historycznego, za dużo ciekawych bohaterów. Niektóre z wątków – jak pojedynek dyplomatyczno-prawniczy, rozegrany w kurii awiniońskiej między reprezentantami Władysława Łokietka i Krzyżaków – nadawałyby się na osobne powieści, ale w ostatniej części cyklu skurczą się do epizodów. – Pracuję jak krawcowa robiąca wykrój – opowiada Cherezińska. – Przycinam, ile się da, ale obawiam się, że gdy zacznę pisać, szwy puszczą i pozwolę się nieść opowieści i bohaterom. Autorka mówi o sobie, że kompulsywnie poszukuje, przekopuje źródła historyczne i stale konsultuje się z ekspertami. Stąd dygresje, mocno rozwinięte elementy fantasy i wielość wątków pobocznych.
Współczesna Sienkiewicz
Jest w Polsce popyt na fabularyzowaną powieść historyczną, o czym świadczą sukcesy „Ksiąg Jakubowych” Olgi Tokarczuk, „Solfatary” Macieja Hena czy książek Cherezińskiej właśnie. Ale w tym gronie tylko Cherezińska, tworząc przystępnie, płynąc w nurcie literatury popularnej i zgłębiając czasy wyodrębniania się państwa polskiego, dociera do najszerszej liczby odbiorców. Pisząc o Piastach, wydaje się bliższa polskiemu czytelnikowi, bardziej swojska. Współczesny Sienkiewicz, polski George R.R. Martin – mówi się o niej nieco na wyrost. Każdą powieść Cherezińska uszyła podobną metodą – opierając się na faktach historycznych i uzupełniając te wątki, które faktografia pomija albo o których ledwie wspomina. Ze źródłami pisarka oswajała się już podczas pracy nad pierwszymi książkami, niemającymi ze średniowieczem, z którym jest kojarzona, nic wspólnego (np. przy ciekawych pamiętnikach „Byłam sekretarką Rumkowskiego. Dzienniki Etki Daum” o horrorze codzienności w getcie łódzkim).
Z jednej strony książki Cherezińskiej są więc fabularne, a zarazem gęsto nawiązują do wydarzeń sprzed wieków, z drugiej zaś to dzieła apokryficzne, w których autorka nie obawia się puścić wodzy fantazji i traktować fakty umownie. Widać to w „Hardej”, opowieści o Świętosławie, córce Mieszka I, która tak umiejętnie pokierowała swoim losem, że dała Piastom władzę w Szwecji, Norwegii, Danii i Anglii. Przy czym żadne źródła nie potwierdzają, czy naprawdę istniała. Dlatego historycy literatury mają wątpliwości, czy powrót do dawnych czasów w formie fabuły ma sens. – Zawsze należy postawić sobie kilka pytań. Czemu ma służyć ta rekonstrukcja w formie opowieści fabularnej? W jakim stopniu jest to rekonstrukcja o charakterze poznawczym, a w jakim próba aktualizacji jakiegoś historycznego przesłania? – zastanawia się dr Jacek Głażewski z Instytutu Literatury Polskiej. Jednak Cherezińska widzi w przeszłości potencjał. – Piastowie to fantastyczna dynastia. Wielowymiarowa. Święte Piastówny i żony Piastów, i ich wyklęci mężowie, ojcowie, synowie... Taka była Europa średniowiecza – na porządku dziennym były zdrada w obrębie rodziny, bezwzględna walka o władzę, a jednocześnie czyny niezwykłe i heroiczne. Piastowie są częścią tej historii. Barwną i jędrną.
Cykle średniowieczne Cherezińskiej (zarówno „Północna droga” o wikingach, jak i „Odrodzone królestwo”) są dużo ciekawsze niż „Legion” z 2013 r., już nie tak przekonujący, z mało pogłębionymi bohaterami. Na spisanie losów Brygady Świętokrzyskiej namówił Cherezińską Tadeusz Zysk. To – tak jak książki o Piastach – woda na młyn dla osób, by tak rzec, o nacjonalistycznych przekonaniach. „Legion”, entuzjastycznie recenzowany na prawicowych portalach, staje się jeszcze jedną formą mitu założycielskiego. Zresztą i Tadeusz Zysk jest kojarzony z prawicą. Zapomina się przy tym, że Cherezińska umiejętnie portretuje kobiety (nurt feministyczny w prawicowej narracji się nie mieści), w jej cyklach piastowskich chrześcijaństwo miesza się z elementami pogaństwa, a w „Legionie” narodowcy włączają Żydów w swoje szeregi. – Nie czytam stron nacjonalistycznych, bo nie mam tam czego szukać. To nie moja bajka – mówi Cherezińska. – A jeśli ktoś na ich podstawie wyrabia sobie opinie o moich książkach, to znaczy, że samych książek nie czytał. W żadnej z nich nie pojawia się ideologia wywyższająca Polskę i Polaków, bo ja tego po prostu nie znoszę. Między dumą a pychą jest przepaść.
Historia na wyrywki
Widać z powieścią historyczną jest w Polsce jak z polityką historyczną – łatwo się ją ideologizuje i zawłaszcza. Dlatego Cherezińską niektórzy czytają na wyrywki, wybierając z niej to, co pasuje do przesłania. Podobnie z muzyką inspirowaną jej książkami, bo i taka powstaje. Grupa heavymetalowa M.o.s.s.a.D (Masters of speed strength and Disorder) na podstawie „Korony śniegu i krwi” nagrała utwór „Król”. – Pisząc ten tekst, nie miałem pojęcia, że trafimy z nim do większej rzeszy ludzi – mówi Jakub „Thorgal” Skibiński, wokalista zespołu. – Mam na myśli choćby Rogoźno, miejscowość, pod którą król Przemysł został zamordowany. Jego kult, pamięć o tym wydarzeniu są wciąż żywe, mimo że od jego śmierci minęło ponad 700 lat. Kiedy tam gramy, młodzież śpiewa z nami tę piosenkę w całości.
Tymczasem o Władysławie Łokietku, innym polskim królu, Cherezińska miała kiedyś powiedzieć, że „składał przysięgi, których nie zamierzał dotrzymać, po kilku latach rządów nie miał już przyjaciół, został wygnany, doznał wielkiego przeobrażenia duchowego, powrócił i znów był taki jak wcześniej”. Gdyby czytać i cytować Cherezińską na wyrywki – jak czynią to jej fani sympatyzujący ze skrajną prawicą – analogia nasuwałaby się sama.