Areną przygód Generała Ciupinka i jego oddziału – Buraczka i Zapałki – staje się „siedem ulic głównych i jedna Topolowa Aleja – słowem, całe miasteczko”. Jak donosi przewodnik po powieściowych Łysobykach Wielkich, w miasteczku „dokuczliwych komarów brak”. A co jest? Autobus kursujący na linii „Rynek–Młyn” – z zastrzeżeniem, że kiedy „chodził młyn, to stał autobus i odwrotnie, kiedy autobus był na chodzie, to młyn był nieczynny”, kolektura Toto-Psotka czy wreszcie lochy w ruinach starego browaru odkryte przez Ciupinka tuż przed turystyczną ekspansją miasteczka. Bo to również opowieść o modernizacji polskiej prowincji lat 60., o zielonych trawnikach, szturmie na nowo otwarty Supersam i nocnym praniu: „Mieszkańcy zaczęli wieść życie wielkomiejskie i przestali chodzić spać z kurami. Spóźnionym przechodniom przemykającym teraz ulicami o późnej godzinie towarzyszył radosny szum pralek, dochodzący z każdego niemal domu. Łysobyczańskie gospodynie nie mogły się bowiem jeszcze nacieszyć nowo nabytym wynalazkiem i prały, co się dało, do późnej nocy”.
Jednak najważniejszym kontekstem opowieści o Generale Ciupinku jest pamięć o wyniszczającej wojnie. I tak z jednej strony tytułowy bohater bawi się w wojsko i przeprowadza strategicznie obmyślane ataki na obóz wroga, Wielgusa z piątej „b”, prosi Babcię o wojskowe posiłki i stosuje wojskową musztrę wobec swoich kolegów-żołnierzy z Oddziału Nieustraszonych. Wtóruje mu pan Banderola, uczący Ciupinka meldowania zjedzonego obiadu.
Ale w Łysobykach Wielkich mieszka też Dziadek Patatajko, poszukiwacz przygód i stróż pamięci lokalnej, którego zaangażowanie przekształci miasteczko w dobrze prosperującą miejscowość turystyczną. I Babcia, która uosabia pragmatyzm codzienności – w „Generale Ciupinku” trochę bagatelizowany, a właściwie kluczowy w dyskusji o odzyskaniu pamięci o doświadczeniach ludności cywilnej. Z czasem Ciupinek zawiesza swoją działalność generalską i zostaje przewodnikiem po miejscowych lochach: „Nastąpił więc rozejm i dwie wrogie dotychczas armie przystąpiły do pokojowej współpracy”. Mamy więc w książce także naukę zaangażowania społecznego ponad podziałami.
Warto sięgnąć po przygody Ciupinka nie tylko ze względu na wspomnienie o książeczkach oszczędnościowych czy obecny w powieści humor. Kluczem do czytania Ciupinka dzisiaj jest Babcia i postulowana przez nią pokojowa codzienność: „E, na wojnie żołnierze jedzą byle co, aby się najeść, różnie przecież bywa, wojna nie zabawa”.
***
Barbara Tylicka, Henryk J. Chmielewski, Generał Ciupinek, T. 8 Kolekcji Cała Polska Czyta Dzieciom, POLITYKA Sp. z o.o. SKA, s. 176. Cała Kolekcja do nabycia na www.sklep.polityka.pl/cpcd