Kultura

Transfuzja ciemności

Jacek Dukaj o nowym przekładzie „Jądra ciemności” Josepha Conrada

Jacek Dukaj Jacek Dukaj Bartosz Bobkowski / Agencja Gazeta
Rozmowa z pisarzem Jackiem Dukajem o „Sercu ciemności” – jego spolszczeniu „Jądra ciemności” Josepha Conrada – o przemianach czytelników i transferze przeżyć.
Joseph Conrad, 1904 r.George Charles Beresford/Wikipedia Joseph Conrad, 1904 r.

Justyna Sobolewska, Edwin Bendyk: – Jak to się stało, że pisarz SF zajął się Conradem?
Jacek Dukaj: – Conrad zajął się mną. Dlaczego jakieś zdarzenie, spotkanie, człowiek czy wreszcie utwór wkręcają się nam tak w głowę? To są pytania do psychologów. Im wyższa sztuka, tym bardziej odbiera się ją dziś poprzez gadanie o sztuce, więc twórcy mają te gotowe pakiety narracji: co, dlaczego, jak, i z gładkimi motywami, z dowcipami, z ilustracjami. Ale to są zmyślenia. Nawet jeśli sami szczerze w nie wierzą. Wiem tyle, że od kiedy po raz pierwszy przeczytałem „Heart of Darkness” w oryginale ponad 20 lat temu, wybija się ono ze mnie w gestach świadomych i nieświadomych – jak „Serce mroku” [opowiadanie Dukaja z 1998 r. nawiązujące do fabuły „Jądra ciemności” – przyp. red.] czy rozmaite sceny, motywy, postaci z moich książek, które mi ludzie wskazują, a ja, zdumiony, muszę przyznać: to z Conrada. Kojarzy mi się ze wszystkim i narzuca w najdziwniejszych kontekstach; a przez ostatnie parę lat już z premedytacją obracałem je i przypiekałem na rożnie języka polskiego.

A dlaczego spolszczenie, a nie nowy przekład? Jak daleko można odejść od oryginału?
Jak odsłonić to doświadczenie lekturowe „Heart of Darkness”, jakie przeczułem z oryginału, wcale nie było i nie jest oczywiste. Co jawi mi się w tym doświadczeniu najważniejsze i najbardziej uniwersalne – odkrycie egzystencjalne Kurtza oraz transfer przeżyć – chyba dałoby się w zgodzie z deklaracjami Conrada rozegrać pozasłownie, pozatekstowo. Nadal sądzę, że najwierniejszym przekładem „Jądra ciemności” dla XXI-wiecznych odbiorców byłoby przeprowadzenie ich ścieżką przeżyć Kurtza – czyli także Marlowa, a potem słuchaczy Marlowa na Tamizie – do owego punktu samowiedzy człowieka, który przerozumował na wylot podstawy moralności, kultury, prawa, posiadł absolutną władzę nad sobą i światem w zasięgu swoich pragnień, i tak zawisł w tej zimnej pustce i ciemności jednostkowego wyzwolenia.

Polityka 46.2017 (3136) z dnia 14.11.2017; Kultura; s. 86
Oryginalny tytuł tekstu: "Transfuzja ciemności"
Reklama