Głosu postaciom użyczyli aktorzy grający w filmie, czyli prócz Brando (wcześniej nagrał swoje kwestie) wystąpili również James Caan i Robert Duvall. Zatem przystępujemy do gry.
Używając myszki i klawiatury kierujemy poczynaniami drobnego złodziejaszka, z którym wspinamy się po szczeblach przestępczej hierarchii aż na sam szczyt. Bierzemy też udział w działaniach rodziny Corleone walczącej z pozostałymi czterema rodzinami o wpływy i pieniądze. Ważny jest szacunek, który określa naszą pozycję w Rodzinie, dlatego np. musimy wykonywać zabójstwa na zlecenie, wymuszać haracz czy przejmować meliny, by ludzie zaczęli odnosić się do nas z respektem.
Fabuła opiera się w dużej mierze na pierwszej części „Ojca chrzestnego” Coppoli z 1972 r., pojawiają się pamiętne sceny z filmu, ale pomysłowo wykorzystano niedopowiedzenia czy też luki w fabule, by w oparciu o nie stworzyć kolejne misje w grze. Dla przykładu: filmowy Michael Corleone, by dokonać zamachu, idzie do toalety w restauracji, gdzie została schowana przez kogoś broń. W grze naszym zadaniem jest tę broń właśnie tam umieścić. Dzięki temu odnosi się wrażenie uczestniczenia nie tyle w samej grze, ile w filmie.
Niestety, gra nie dorównuje filmowi. Raz się zagra, na więcej nie ma się ochoty. Szkoda, bo oczekiwania były ogromne.
Ojciec chrzestny, dystrybucja Electronic Arts Polska, cena 159,90 zł