Nadwrażliwy, stale poszukujący, wywarł ogromny wpływ na kilka pokoleń filmowców. Miał skłonność do stylizacji i barokowej maniery. Jego kino imponowało rozmachem operowych widowisk. Gęste od literackiej symboliki, efekciarskie i szokujące, opierało się na eksploracji oraz zaskakujących połączeniach kilku stale fascynujących reżysera tematów: psychoanalizy, marksizmu i erotyzmu. Największy sukces Bertolucci odniósł historycznym freskiem „Ostatni cesarz” – barwną biografią ostatniego władcy imperialnych Chin, cesarza Pu Yi. Imponujące wizualnie widowisko zdobyło aż dziewięć Oscarów – we wszystkich kategoriach, do których zostało nominowane (w tym za najlepszy film). Było pierwszą od czasu zimnej wojny zachodnią produkcją realizowaną w Zakazanym Mieście, na co musiały wyrazić zgodę komunistyczne władze Chin.
Urodził się w Parmie w 1941 r. Za późno, żeby wziąć udział w budowaniu nowego, powojennego ładu Włoch. W sam raz, by pod wpływem komunistycznych i socjalistycznych idei dokonać jego dekonstrukcji w 1968 r. Był synem znanego poety, dziennikarza i cenionego krytyka literackiego Attilio Bertolucciego, ale nie utożsamiał się z konserwatywnymi poglądami swojej rodziny. Zbuntowany, dość wcześnie zainteresował się kinem. A szukając własnego stylu i zacierając gatunkowe granice, łączył rewolucyjne teorie z antymieszczańską krytyką. Nazywano go obrazoburcą. A jego eklektyzm – dekadencką prowokacją. Krytycy pisali, że w każdym filmie Bertolucciego musiały pojawić się motywy podróży, alienacji, życia poza czasem i śmierci oraz symptomy kompleksu ojca.
Szokujący okazał się już jego debiut fabularny „Kostucha” – nietypowy kryminał poświęcony śledztwu w sprawie zabójstwa rzymskiej prostytutki, ukazany z wielu różnych punktów widzenia.