Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kultura

Chciałabym żyć w otwartym kraju

Magdalena Cielecka: Chciałabym żyć w otwartym kraju

Magdalena Cielecka i Marcin Dorociński w filmie „Ciemno, prawie noc”. Magdalena Cielecka i Marcin Dorociński w filmie „Ciemno, prawie noc”. Adam Golec / Kino Świat
Wkładam w role wszystkie moje strachy, lęki, niespełnienia, frustracje – mówi aktorka Magdalena Cielecka, filmowa dziennikarka z thrillera „Ciemno, prawie noc”.
Protest przeciwko zmianom w sądownictwie, Warszawa 24.07.2018.Jacek Domiński/Reporter Protest przeciwko zmianom w sądownictwie, Warszawa 24.07.2018.

JANUSZ WRÓBLEWSKI: – Ktoś napisał, że „Ciemno, prawie noc” to książka o zaszczutej, zwulgaryzowanej, zasłoniętej katolickimi fetyszami Polsce. O czym jest dla pani?
MAGDALENA CIELECKA: – O najszerzej pojętym złu dotykającym najbardziej niewinnych, czyli dzieci. Powieść Joanny Bator jest też dla mnie podróżą w głąb siebie, terapią rodzinną, powrotem do dzieciństwa i próbą rozbrojenia dawnych traum. Trochę jak „7 uczuć” Marka Koterskiego. Ale też mówi o nieusuwalnej skazie, przekazywaniu grzechu, o międzypokoleniowej sztafecie zła.

Coś panią w niej zaskoczyło?
Szkatułkowa konstrukcja kojarząca się z „Pamiętnikiem znalezionym w Saragossie”. Z jednej opowieści wyskakują kolejne, a z każdej – dziesiątki postaci. Trudno przewidzieć, dokąd to wszystko zmierza. Jest dużo smaczków, barwnych epizodów, jakieś egzorcyzmy, procesje, sporo budzących dreszcz przerażenia wątków, z części z nich scenarzyści zrezygnowali. Film nie mógł trwać tyle co serial „Ostre przedmioty”, który dotyka podobnych problemów.

W ekranizacji Borysa Lankosza przewijają się potworności: kazirodcze związki, żołnierze gwałcący dziewczynki, zabijanie zwierząt, przemoc w rodzinie, molestowanie seksualne. Czy taka Polska istnieje? Czy pani ją dobrze zna?
Nie znam, ale mam świadomość występowania takich patologii. Pamiętam, jak kilkanaście lat temu przeżyłam wstrząs, dowiedziawszy się, że pod Limanową pewne małżeństwo trzymało w odosobnieniu niepełnosprawną córkę, traktując ją niczym zwierzę hodowlane. Co rusz napotyka się takie historie.

Na niewielkiej przestrzeni Dolnego Śląska grubą kreską szkicowany jest portret zbiorowości pozbawionej hamulców, lubującej się we wzajemnej nienawiści.

Polityka 12.2019 (3203) z dnia 19.03.2019; Kultura; s. 74
Oryginalny tytuł tekstu: "Chciałabym żyć w otwartym kraju"
Reklama