Twoja „Polityka”. Jest nam po drodze. Każdego dnia.

Pierwszy miesiąc tylko 11,90 zł!

Subskrybuj
Kultura

Ból tworzenia

Inspirujące choroby twórców

Katarzyna Kozyra, „Olimpia”, 1986 r. Katarzyna Kozyra, „Olimpia”, 1986 r. Muzeum Narodowe w Krakowie
Czy cierpienie sprzyja twórczości? – zastanawiają się autorzy wystawy „Choroba jako źródło sztuki” w Muzeum Narodowym w Poznaniu.
Andrzej Okińczyc, „Studium, Zdarzenie 4”, 2018 r.Archiwum Andrzej Okińczyc, „Studium, Zdarzenie 4”, 2018 r.

Historycy sztuki i biografowie wprawdzie chętnie interpretowali sztukę przez pryzmat różnych życiowych zdarzeń jej twórców, ale chorobom i fizycznym ułomnościom nie przyglądali się szczególnie uważnie. Przykładowo Mieczysław Wallis w książce „Późna twórczość wielkich artystów” wymienia rozliczne i dokuczliwe choroby Michała Anioła (m.in. dwa ataki złośliwej febry, kamienie w pęcherzu, podagra), ale nie próbuje nawet doszukać się jakiegokolwiek ich wpływu na dzieła mistrza. Z drugiej zaś strony mamy cytat z „Doktora Faustusa” Tomasza Manna, który można by uczynić mottem wystawy, bo wręcz apologetyzuje rolę bólu: „twórcza, geniuszem darząca choroba, która na spienionym rumaku śmiało bierze wszelkie przeszkody (…) milsza jest tysiąckrotnie życiu niż pieszo człapiące zdrowie”.

Kuratorka wystawy stawia wyraźną barierę: nie interesuje jej nic, co związane jest z psychiką artysty: choroby, zaburzenia, ból istnienia, chore emocje, cierpienia duszy, depresje, obsesje itd. Trochę to zubaża spojrzenie na problem, choć z drugiej strony, gdyby chcieć się pochylić nad chorą psyche, to praktycznie trudno byłoby znaleźć wybitnego twórcę, o którym można bez wahania powiedzieć, że jego to nie dotyczy. Ale i choroba postrzegana wyłącznie w fizycznym wymiarze w różnorodny sposób splata się ze sztuką. Co by pozostało po Fridzie Kahlo, gdyby w młodości nie pogruchotała kręgosłupa? Czy dziś pialibyśmy z zachwytu nad „Nenufarami” Moneta, gdyby nie malował ich, będąc niemal ślepcem? Czy powstałyby przejmujące wizyjnym pesymizmem, monumentalne tzw. czarne malowidła Goi, gdyby nie fakt, że tworzył je w poczuciu totalnej fizycznej degradacji, kompletnie głuchy i targany tajemniczą chorobą?

Kto słyszałby dziś o Strzemińskim, gdyby nie stracił jako oficer nogi i ręki, co skłoniło go do poszukania sobie pozamilitarnej profesji, czyli zajęcia się malarstwem?

Polityka 21.2019 (3211) z dnia 21.05.2019; Kultura; s. 88
Oryginalny tytuł tekstu: "Ból tworzenia"
Reklama