Nawet jeśli jedynymi zasługami serii „X-Men” byłyby odkrycie dla świata Hugh Jackmana oraz scena, w której Michael Fassbender mówi po polsku i walczy z peerelowską milicją, to już by było wystarczająco dużo. Ale liczący dziś 12 filmów cykl okazał się o wiele większym osiągnięciem. Oto krótkie wprowadzenie dla widzów, którzy do tej pory nie mieli z nim do czynienia.
Czytaj także: X-Men, czyli gdyby Żydzi byli superbohaterami
X-Men to grupa superbohaterów
A dokładnie rzecz ujmując: mutantów skupionych wokół prof. Charlesa Xaviera, poruszającego się na wózku inwalidzkim i obdarzonego potężną mocą telepaty. Powołana została do życia w komiksach wydawnictwa Marvel w 1963 r. przez scenarzystę Stana Lee oraz rysownika Jacka Kirby′ego. Skład grupy zmieniał się przez lata, pojawiali się nowi bohaterowie i nowi wrogowie, niektórzy z nich umierali, by później ożyć – każdy, kto czytuje komiksy o superbohaterach, wie, że fabuły niektórych serii są bardziej zawiłe niż scenariusz „Mody na sukces” (na szczęście z reguły są też bardziej wciągające).
W komiksach X-Men należą do tego samego świata co Avengers
– czyli Iron Man, Thor, Hulk i spółka – których przygody od dekady podbijają światowe kina w ramach cyklu nazwanego Marvel Cinematic Universe (MCU). Zatem na łamach komiksu X-Men mogą walczyć ze złem np. u boku