Co się wydarzyło przez ostatnie 20 lat w kwestii posługiwania się pędzlem i paletą? Jakąś odpowiedź na to pytanie daje otwarta niedawno w Muzeum Narodowym w Gdańsku wystawa kolekcji malarstwa młodych polskich twórców, którzy debiutowali po 2000 r. Gromadzono ją starannie w ostatnich latach dzięki hojnej dotacji zamieszkałego w Londynie… Katarczyka Basila Alkazziego. Prace ponad setki artystów pokazują, jak rozwija się ta sztuka w XXI w.
Zanim jednak opowiemy o najmłodszym pokoleniu, cofnijmy się nieco w przeszłość. W 2000 r. w stołecznej Królikarni zorganizowano wystawę „Najgroźniejsze pędzle”: prezentację ówczesnych najlepiej rokujących młodych malarzy. I choć była dość ciekawa, to równie dobrze można by ją nazwać „Przegrane pędzle”. Bo początek karier większości zaprezentowanych wówczas twórców przypadł na lata 90. XX w., a więc czasy, gdy w Polsce królowała tzw. sztuka krytyczna. Malowanie uważano za sztukę archaiczną, przynależną do przeszłych porządków estetycznych.
Surrealistyczny duch
Wśród 39 wystawianych wówczas artystów, w zdecydowanej większości urodzonych gdzieś w latach 60., znalazło się kilku młodzieniaszków z lat 70. Z czasem praktycznie wszyscy oni poradzili sobie lepiej od tylko ciut starszych koleżanek i kolegów. Paulina Ołowska, Zbigniew Rogalski, ale przede wszystkim będący zaledwie rok po dyplomie Wilhelm Sasnal. Nie dostrzeżono wówczas jeszcze jego partnerów z Grupy Ładnie, Rafała Bujnowskiego i Marcina Maciejowskiego. Kto mógł przypuszczać, że już za kilka lat niemal wszyscy absolwenci Akademii Sztuk Pięknych będą marzyli, by „być jak Sasnal”? A stało się tak w 2007 r., gdy nadeszła elektryzująca wiadomość, że obraz Sasnala „Samoloty” został sprzedany w domu aukcyjnym Christie’s za blisko 400 tys.