Na początek: zapomnijmy o muzyce afrykańskiej. To postkolonialne uogólnienie jest już dawno nieaktualne, chociaż wciąż warto się na to uwrażliwiać. Bo jak do jednej szuflady wrzucić angolańskie kuduro, z którego słynie Buraka Som Sistema, a którym inspirowała się M.I.A., nostalgiczny ethio-jazz Mulatu Astatke i Hailu Mergii, afro-beat Feli Kutiego, tuareski blues Tinariwen z Mali, barwną funanę z Wysp Zielonego Przylądka albo psychodeliczny rock Guelewar Band of Banjul z Gambii? A to przecież wierzchołek góry lodowej.