Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kultura

Hulajnogą po parku

Kawiarnia literacka

Po ośmiu latach udało mi się skończyć powieść. Od razu uprzedzam, że nie piszę tego tylko po to, żeby siebie promować. Przy okazji będę promował też jeden film dokumentalny oraz przede wszystkim sposób na bezpieczną jazdę po mieście na hulajnodze elektrycznej.

Ale po kolei. Wyszła moja książka (nosi tytuł „Stramer” i została polską książką roku w naszym rocznym rankingu – przyp. red.) i będę miał premierowe spotkanie autorskie, więc próbuję sobie przypomnieć, jak to jest, a właściwie jak to było mieć takie spotkania. Żeby w miarę możliwości się przygotować.

Na dobry początek postanawiam pójść do fryzjera i kupić marynarkę. Pierwsze jest stosunkowo proste, wystarczy zadzwonić i umówić się na strzyżenie. A potem na pytanie: jak zawsze?, odpowiedzieć: tak. Drugie jest już trudniejsze. Na szczęście w wyborze marynarki pomaga mi młodszy brat, moja (i nie tylko!) ikona stylu.

Chcę wziąć pierwszą z brzegu, którą przymierzam.

– Dobra, nie? – pytam brata.

– Tak – odpowiada. – Na pogrzeb dobra.

Wozi mnie na skuterze po mieście, od sklepu do sklepu, świetnie manewrując między samochodami. Nie przypadkiem o tym piszę.

Najlepszy moment razem już po udanym zakupie: brat ma iść na 19.00 na sport, ale w ostatniej chwili się rozmyśla i idziemy na piwo.

– Czasem naprawdę chodzę na sport, a nie na piwo – tłumaczy się już przy stoliku.

– A zdarza ci się odwrotnie? – pytam. – Chcesz pójść na piwo, ale w ostatniej chwili rezygnujesz i idziesz na sport?

Rozmawiamy o ewentualnych pytaniach, które mogą paść na spotkaniu, na którym wystąpię już w nowej niebieskiej marynarce. Na szybko próbujemy wymyślać odpowiedzi. Też na to najtrudniejsze pytanie, którego prawie nie zadawałem sobie przez osiem lat pisania, czyli: o czym właściwie jest ta książka?

Polityka 1.2020 (3242) z dnia 29.12.2019; Kultura; s. 99
Oryginalny tytuł tekstu: "Hulajnogą po parku"
Reklama