Na Zachodzie mieli wtedy boomersów. W Polsce byli tubylcy, a wśród nich Jonasz Kofta – wrażliwy i trochę niepraktyczny, ale nadzwyczajny talent. Portretują go dwie nowe książki.
Na hasło „Jonasz Kofta” wyświetlają się różne obrazki z przeszłości: śpiewającego poety na scenie opolskiego amfiteatru, trochę nieśmiałego młodego człowieka z pierwszych lat kabaretu Pod Egidą, a jeszcze wcześniej ze studenckich Hybryd, bywalca modnych knajp warszawskich, satyryka, autora, aktora, czołowego celebryty z lat 70. No i jest jeszcze ten z kolejnej dekady – nieco zagubiony w 16-miesięcznym karnawale Solidarności, potem – jak wielu innych z jego środowiska – przestraszony stanem wojennym, zmagający się z chorobą nowotworową i nałogiem alkoholowym.
Polityka
2.2020
(3243) z dnia 07.01.2020;
Kultura;
s. 84
Oryginalny tytuł tekstu: "Pancerny motyl"