Kultura

Wędrowiec czytelnik

Sebald – wędrowiec ponad czasem

W.G. Sebald W.G. Sebald Ulf Andersen / Getty Images
W.G. Sebald to pisarz, którego znaczenie rośnie z czasem. Potwierdza to jego wydany właśnie w Polsce „Opis nieszczęścia”.

Kiedy przed sześcioma laty ukazała się ostatnia niedokończona książka W.G. Sebalda „Campo Santo”, wydawało się, że już więcej nic nie dostaniemy. Pisarz zginął tragicznie w 2001 r. w wypadku samochodowym. Pisał po niemiecku, ale od połowy lat 60. mieszkał w Wielkiej Brytanii. A wpływ na decyzję o wyjeździe z Niemiec miał stosunek jego rodaków do wojny i Zagłady, zacieranie pamięci.

Używał tylko inicjałów W.G., niemieckich imion Winfried Georg nie lubił. W Polsce pod koniec lat 90. wyszła tylko jedna jego książka „Czuję. Zawrót głowy” w tłumaczeniu Małgorzaty Łukasiewicz. To dzięki jej znakomitym przekładom prawdziwy czas Sebalda w Polsce zaczął się w 2005 r., kiedy ukazał się zbiór „Wyjechali”, potem powieść „Austerlitz” i „Pierścienie Saturna”. Równocześnie Sebald stawał się znany na świecie, w Ameryce pisała o nim z zachwytem Susan Sontag. I znaczenie tej prozy ciągle rośnie, widać jej wpływ w różnych gatunkach sztuki – powstaje muzyka inspirowana Sebaldem, wielu autorów podobnie jak on łączy literaturę i fotografię, jego ślady znajdziemy w sztukach wizualnych i w poezji współczesnej. Jest dziś najmocniej oddziałującym pisarzem niemieckojęzycznym. A tymczasem – jak przypomina w posłowiu do „Opisu nieszczęścia” Arkadiusz Żychliński – na początku lat 90. Marcel Reich-Ranicki nie wróżył pisarzowi żadnej przyszłości. Przewidywał, że po 20 latach nikt nie będzie pamiętał o książce „Wyjechali”. I całkowicie się mylił.

We wszystkich książkach Sebalda najważniejsza jest pamięć. „Tak więc zmarli powracają” – czytamy w zbiorze „Wyjechali”. Wielu pisarzy próbuje ożywiać przeszłość, ale to właśnie Sebald znalazł tajemny sposób, jak ją stwarzać z drobin, z pyłu, ze słów.

Polityka 3.2020 (3244) z dnia 14.01.2020; Kultura; s. 84
Oryginalny tytuł tekstu: "Wędrowiec czytelnik"
Reklama