Premiera „365 dni” według bestsellerowej powieści Blanki Lipińskiej już za nami, kolej na biograficznego „Zenka”, nowy film Patryka Vegi „Bad Boy” i jeszcze pikantną komedię „Swingersi”. Dla każdego z tych filmów milion widzów to minimalne założenie. Ale taką frekwencją może się pochwalić zaledwie kilka polskich filmów rocznie. Czy uda się całej czwórce?
Każda z lutowych premier już na starcie ma solidne zaplecze. Za „365 dniami” Barbary Białowąs stoi gigantyczna popularność książki Blanki Lipińskiej. Literacki pierwowzór scenariusza sprzedał się – według danych wydawcy – w nakładzie przekraczającym pół miliona egzemplarzy. „Zenek” Jana Hryniaka, biografia Zenona Martyniuka, największej gwiazdy disco polo, może liczyć nie tylko na fanów artysty, lecz również na widzów TVP. Telewizja publiczna, która od dłuższego czasu mocno promuje Martyniuka, jest bowiem producentem i dystrybutorem filmu. Do „Bad Boya” przyciągnie widzów nazwisko reżysera – świat, który kreuje na ekranie Patryk Vega, swoiste Vega Cinematic Universe, zaludnione przez gangsterów, policjantów, skorumpowanych polityków i sprzedajne kobiety, ma wierną i liczną publiczność. Mimo miażdżących recenzji wiele z jego filmów gromadziło widownię przekraczającą 2 mln. Spośród lutowych premier wydaje się, że najgorszą sytuację mają „Swingersi”, lecz dystrybutor z pewnością liczy na wielbicieli komedii romantycznych, które robią z reguły całkiem przyzwoite wyniki kasowe. Jednocześnie wszystkie te filmy muszą powalczyć o widzów spoza kręgu najbardziej zainteresowanych.
Syndrom złotych walentynek
To nie przypadek, że trafiają do kin właśnie w lutym. Okolice walentynek to dla kin złote żniwa.