Graficzne adaptacje klasycznych powieści bywają udane, zwłaszcza jeśli oryginalny tekst zostaje poddany twórczej reinterpretacji. Znacznie częściej jednak przypominają streszczenie dla leniwych czytelników. „Zabić drozda” Freda Fordhama (przeł. Stanisław Kroszczyński, Jaguar, 3/6) znajduje się gdzieś w pół drogi. Bardzo elegancki komiks wiernie trzyma się litery powieści – nawet nazwisko Harper Lee na okładce widnieje na pierwszym planie. I podobnie jak w książce żywy i pełen humoru opis małomiasteczkowego życia oglądanego oczami kilkuletniej Smyk Finch ustępuje w pewnym momencie emocjonalnemu zapisowi procesu, w którym ojciec dziewczynki broni oskarżonego o gwałt Afroamerykanina. W czasach, gdy rasizm i nienawiść rosną w siłę, „Zabić drozda” aż prosi się o nowe odczytanie. To, co 60 lat temu było rewolucyjną opowieścią o przełamywaniu barier, dziś wydaje się historią o białym zbawcy. Komiks Fordhama pozostaje rzetelną i szlachetną adaptacją, która jednak nie podejmuje jakiejkolwiek polemiki z oryginałem.
Ocena: 3/6