Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kultura

Stara waśń

Temat smoleński w sztuce

Nie ma jednej opowieści o katastrofie pod Smoleńskiem i nigdy już nie będzie. Nie ma jednej opowieści o katastrofie pod Smoleńskiem i nigdy już nie będzie. Mirosław Gryń / Polityka
Dekada p­o katastrofie smoleńskiej podzieliła polską kulturę, nie przynosząc arcydzieła. U prawicowych twórców, którzy mieli okazję błysnąć talentem, obnażyła braki. Liberalni i lewicowi rzadko wzbijali się ponad szyderstwo.
Racje obu stron nie zderzają się nawet, lecz mijają, bo znikła płaszczyzna, na której dałoby się zestawić „wypadek” i „zamach” – „poległych” i „tych, co zginęli”.Mirosław Gryń/Polityka Racje obu stron nie zderzają się nawet, lecz mijają, bo znikła płaszczyzna, na której dałoby się zestawić „wypadek” i „zamach” – „poległych” i „tych, co zginęli”.

Nazajutrz po katastrofie zadzwoniła do swojego ówczesnego wydawcy Pawła Szweda i powiedziała: Patrz, co się dzieje, będzie budowanie mitu, już widzę, jak rośnie” – pisał Remigiusz Grzela w książce o Teresie Torańskiej „Podwójne życie reporterki. Fallaci. Torańska”. I dalej: „Otworzyła notes z telefonami i zaczęła dzwonić. Anne Applebaum, amerykańska dziennikarka, żona ówczesnego ministra spraw zagranicznych Radka Sikorskiego, który o katastrofie poinformował Jarosława Kaczyńskiego, pamięta, że Teresa zadzwoniła do niej już 12 kwietnia”.

„Smoleńsk”, ostatnie – i niedokończone – dzieło Teresy Torańskiej, legendy polskiego dziennikarstwa, ukazał się jednak dopiero jesienią 2013 r. Zamysł był odważny i ambitny – dzięki rozmowom z rodzinami ofiar, świadkami katastrofy i politykami zrekonstruować 10 kwietnia 2010 r. w całej jego grozie i wyjątkowości oraz następstwach społeczno-osobistych. Po części się udało, bo znaleźć tu można wyjątkowo przejmujące świadectwa intymnego bólu i niepowetowanej straty, jak i wstrząsające wspomnienia o pierwszych chwilach po katastrofie, identyfikacji zwłok w Moskwie, pogrzebach, życiu w pustce po ukochanej żonie, ojcu bądź dziecku. Gdyby Torańska poprzestała na wyznaniach osób naprawdę dotkniętych tragedią, byłby „Smoleńsk” jedną z lepszych książek reporterskich ostatnich lat. Niestety, z nie do końca jasnych powodów zdecydowała się mozaikę interlokutorów uzupełnić o różnych politykierów, za sprawą których ten smoleński wielogłos nabiera miejscami cech przewidywalnej, publicystycznej i międzypartyjnej wojenki polsko-polskiej.

Bo nie ma jednej opowieści o katastrofie pod Smoleńskiem i nigdy już nie będzie. I nie chodzi tu o niuanse stylu, rozmaitość form artystycznych czy też bogactwo perspektyw, ale o przepaść faktograficzno-językową, która nas dzieli od początku.

Polityka 14.2020 (3255) z dnia 31.03.2020; Kultura; s. 76
Oryginalny tytuł tekstu: "Stara waśń"
Reklama