Do Jerzego Pilcha bardziej niż ckliwe frazy pasuje anegdota
Jerzy Pilch. „Nie chciałbym mieć innego życia”
Jedno z najlepszych pierwszych zdań w polskiej literaturze otwiera tom „Bezpowrotnie utraconej leworęczności”: „Z duszą na ramieniu przystępuję do bezceremonialnego opisywania moich bliźnich, z duszą na ramieniu i mózgiem w popłochu, bo wiem mało”.
Czytaj też: Zmarł Jerzy Pilch, wybitny pisarz, publicysta
Rozpoznawalny i niepodrabialny
To Pilch stworzył swój model felietonu, który był wybitną literaturą. Bywał ostry i bezceremonialny, potrafił jak nikt inny „zakręcić zdaniem”. Fraza Pilcha stała się rozpoznawalna i niepodrabialna (zaraz było wiadomo, kto próbuje go naśladować). Przed jego ostrym piórem drżały rzesze grafomanów. Miał nie tylko piękne początki opowieści (nie mówiąc o środkach), ale i zakończenia, tak jak finał opowiadania „Stary Kubica i ciemność”: „Stary Kubica idzie przez ciemność, przed nim stąpa dziecko z płonącą gałęzią, gdzieś zaś niedaleko, przybrawszy kobiecą postać (jak każe mityczne myślenie) – czai się samo zło”.
Wspinałam się kilka razy na czwarte piętro warszawskiej kamienicy, by zrobić z nim wywiad, zasiadałam w brązowym fotelu i zaraz jakoś schodziło na sprawy ostateczne. Ale zanim o Biblii, rozmowa schodziła oczywiście na Cracovię. Ledwo usiadł, a już szła anegdota: – Kiedyś czekam na Stefana Szczepłka przed meczem Legia–Cracovia i patrzę, a tu jeden z kibiców idzie w moim kierunku. Zaniepokoiłem się trochę, bo nie wyglądało, że chce podyskutować o literaturze, ani że zbliża się celem pozyskania autografu. Podszedł, klepnął mnie i mówi: „Szkoda, że jest pan kibicem tak chujowej drużyny”.