Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kultura

Świecki konfesjonał

Rozmowa z Pawłem Łozińskim, współautorem „W domu”, filmu o pandemii w Polsce

Kadr z filmu „W domu”. Kadr z filmu „W domu”. HBO
Dokąd idą? O czym myślą? Mam też taki dyżurny zestaw pytań zapożyczony od Kieślowskiego: Kim pani jest? Co pan by chciał? Potem jest u mnie coraz łatwiej, bo pytam już tylko o sens życia – mówi dokumentalista Paweł Łoziński, współautor „W domu”, nowelowego filmu HBO o pandemii w Polsce.
Paweł ŁozińskiAdam Lach/Forum Paweł Łoziński

JANUSZ WRÓBLEWSKI: – Co słychać u artysty w czasach koronawirusa?
PAWEŁ ŁOZIŃSKI: – Ja mam akurat szczęście i nie czuję się jakoś specjalnie odizolowany. Jakiś czas temu założyłem na swoim balkonie na Saskiej Kępie stanowisko pracy. Ustawiłem kamerę i dźwięk. Zaczepiam przechodniów, gadam z nimi i filmuję. W trakcie zarazy nie przestałem kręcić, przeciwnie, uznałem, że moment jest szczególnie ciekawy, muszę go zarejestrować. Nadal przepytuję ludzi, zaczynając od rytualnego pytania „co słychać”, które właśnie mi zadałeś.

Żeby się dowiedzieć, co oni czują w momencie zagrożenia?
Tak, teraz to pytanie, od którego nie sposób uciec. Czuję, że to zagrożenie to ważny, może nawet przełomowy moment dla nas wszystkich. To główny temat krótkiego filmu „Maski i ludzie”, który zrealizowałem o pandemii dla HBO. Ale wszystko zaczęło się dla mnie dużo wcześniej, od zwykłej ciekawości innych ludzi. Czasem sobie siadałem na balkonie z kawą i słuchałem, o czym rozmawiają przechodnie. Zafrapowały mnie te dialogi, pomyślałem o filmie, który byłby ich zapisem. Naiwnie wierzyłem, że ten film sam się zrobi. Ludzie będą spacerować, o czymś między sobą dyskutować, a ja to tylko zarejestruję. Więc najpierw chowałem się na balkonie, udawałem, że mnie nie ma. Kamera rejestrowała przechodniów. Ale podsłuchiwać nieładnie, a poza tym efekty były mało ciekawe, brak głębszej obserwacji. Wytrzymałem tydzień tego eksperymentu i jednak się ujawniłem. Wystawiłem głowę i zacząłem ludziom stawiać konkretne pytania.

Jakie?
Dokąd idą? O czym myślą? Mam też taki dyżurny zestaw pytań zapożyczony z „Gadających głów” Kieślowskiego: Kim pani jest? Co pan by chciał? Potem jest u mnie coraz łatwiej, bo pytam już tylko o sens życia.

Polityka 29.2020 (3270) z dnia 14.07.2020; Kultura; s. 74
Oryginalny tytuł tekstu: "Świecki konfesjonał"
Reklama