Nic nie idzie na marne
Inga Iwasiów: Wciąż wychodzę na ulicę, nic nie idzie na marne
JUSTYNA SOBOLEWSKA: – Po tym, jak media narodowe napiętnowały panią za udział w Strajku Kobiet, pojawiły się anonimy. Jak pani to znosi?
INGA IWASIÓW: – Ktoś, kto ujawnia swoje poglądy, zajmuje się feminizmem, jest przyzwyczajony do tego, że będzie atakowany. W „Kronikach oporu i miłości”, powieści wydanej ponad rok temu, opisałam kryzys, jaki przechodzi kobieta, którą to spotyka pierwszy raz. Moja bohaterka rozsypuje się pod wpływem takich anonimów.