Zderzenie z państwem
Jan Holoubek o drugim sezonie „Rojsta” i Polsce sprzed ćwierć wieku
ANETA KYZIOŁ: – W drugim sezonie „Rojsta” wracamy wraz z granym przez Dawida Ogrodnika redaktorem Zarzyckim na Dolny Śląsk po ponad dekadzie od wydarzeń z pierwszej części. Odchodzący na emeryturę redaktor naczelny „Kuriera Wieczornego” brutalnie podsumowuje transformację ustrojową: „Jednych skur... zastąpili drudzy”.
JAN HOLOUBEK: – Jest reprezentantem poglądów, które część społeczeństwa wtedy miała i zresztą ma do dziś. Ta wizja zdrady, zawiedzionych oczekiwań, że oto na „pstryk” wszystko się zmieni i stanie się cud gospodarczy. Ja nie jestem aż takim czarnowidzem, są lepsi i gorsi, także wśród polityków.
Lata 90. są dzisiaj przez jednych mitologizowane, a przez innych demistyfikowane. Do której grupy panu bliżej?
Jednak do demistyfikacyjnej. Nostalgię czuję raczej za latami 80., bo to okres mojego dzieciństwa. Natomiast lata 90. są dla mnie okresem nabywania wiedzy, wkraczałem wtedy w dorosłość. W 1997 r., w którym toczy się akcja sezonu, zdałem maturę. To lata bardzo burzliwe i ciekawe, zarówno z mojej prywatnej perspektywy, jak i w kontekście społecznym. Wtedy buzowało, Polska naprawdę się przekształcała. Jedni ludzie zaczęli sobie radzić, zakładać swoje biznesy, inni spadali na dno społecznej drabiny, rosło rozwarstwienie, rozczarowanie, ale także euforia.
Tłem dla tej opowieści jest powódź stulecia, która w lipcu 1997 r. zalała Dolny Śląsk. Nie pokazujecie samej wody, tylko efekt zniszczeń – i to jest może nawet bardziej sugestywne. Ulice zawalone błotem, ludzie sprzątają domy, wynoszą zniszczone przez powódź meble, wszędzie leżą worki z piaskiem.
Powódź jest nie tylko wydarzeniem, które wszyscy pamiętają, ale również świetnym zapalnikiem do kryminalnej opowieści.