Na pierwszych stronach nowej książki Alison Bechdel zwraca się bezpośrednio do czytelnika. „O! Hej! Nie zauważyłam cię!”, mówi między głębokim skłonem a wymachiwaniem ciężarkami. I oznajmia: oto komiks, który opowie nie tylko o jej fascynacji fitnessem, lecz także o tym, jak dążenie do sprawności stało się motorem napędowym jej codzienności, metodą radzenia sobie z życiowymi porażkami, drogą do zrozumienia siebie. W rękach innego autora, mniej świadomego narracyjnych pułapek i literackich klisz, taka opowieść mogłaby zmienić się w niestrawną mieszankę coachingu i kroniki własnych osiągnięć sportowych. Ale to Alison Bechdel, która pisząc o sobie, pisze zarazem o współczesnym świecie, na dodatek podstawiając czytelnikowi lustro, w którym każdy może się przejrzeć wraz ze swoimi lękami, obsesjami i poczuciem zagubienia w rzeczywistości.
W jednej ze scen „Sekretu…” kilkunastoletnia Alison przegląda „The Last Whole Earth Catalog” (Ostatni katalog całej Ziemi), finałowy – tak przynajmniej wydawało się w 1971 r., bo później doczekał się jeszcze paru okazjonalnych edycji – numer magazynu, który był jedną z formatywnych lektur dorastającego wówczas pokolenia. „Whole Earth Catalog”, po latach nazwany przez Steve’a Jobsa odpowiednikiem Google z czasów przedinternetowych, był wyjątkowym połączeniem czasopisma kontrkulturowego i katalogu wszystkiego, co umożliwiało lub ułatwiało niezależne funkcjonowanie we współczesnym świecie. Promował myślenie proekologiczne i prospołeczne oraz postawy DIY (Do It Yourself, czyli „zrób to sam”). Bechdel nieprzypadkowo przywołuje ten tytuł: jej autobiograficzna twórczość może sprawiać wrażenie, jakby była komiksowym odpowiednikiem „Whole Earth Catalog”.