Paul. B. Preciado, który urodził się jako Beatriz Preciado i jest nie tylko filozofem oraz badaczem kultury, ale również transpłciowym i queerowym aktywistą, przyznaje, że wcześniej „Playboy” nigdy nie stał na jego półkach. Ale wydania magazynu z lat 50. i 60. okazały się fascynujące: „Dla współczesnej myśli krytycznej »Playboy« jest tym, czym dla Marksa w XIX w. były maszyna parowa i fabryka tekstylna”. Nic zatem dziwnego, że napisana w 2010 r. „Pornotopia. »Playboy«, architektura i biopolityka” Preciado jest rozbudowaną krytyczną analizą jednego z najważniejszych mitów XX-wiecznej kultury Zachodu: nieograniczonej wolności seksualnej, stanowiącej tło i w dużej mierze treść rewolucji obyczajowej.
W centrum tej historii lokuje się oczywiście sam Hugh Hefner, jego rezydencje, tudzież kluby „Playboya”, które zaczęły podbijać Amerykę w 1960 r., a potem także inne miejsca na świecie. Miesięcznik „Playboy” powstał siedem lat wcześniej, w apogeum zimnej wojny. Pierwszy numer ukazał się w grudniu 1953 r. Było to krótko po zakończeniu wojny koreańskiej i ponad pół roku po śmierci Stalina, ale w USA wciąż panował strach przed możliwym konfliktem nuklearnym i aktywnie działała senacka komisja Josepha McCarthy’ego. Ponadto trwała firmowana przez władze federalne kampania na rzecz „przywracania moralności” i panowało powszechne przekonanie, że ucieleśnieniem „amerykańskiego marzenia” jest dom na przedmieściach zamieszkany przez konserwatywną rodzinę, w której żona zajmuje się wychowaniem dzieci, a mąż zarabia pieniądze.
I w takie właśnie okoliczności wchodzi wykreowana (czy współkreowana) przez Hefnera figura playboya, czyli heteroseksualnego, białego kawalera z klasy średniej, zainteresowanego (jak sama nazwa wskazuje) zabawą, a na pewno nie wchodzeniem w związki małżeńskie i zakładaniem rodziny.