Prozaik, grafik, rysownik, malarz i krytyk literacki. Urodził się w Drohobyczu w żydowskiej rodzinie kupieckiej i tam – z przerwami na studia politechniczne we Lwowie i Wiedniu oraz wyjazdy na wakacje i wystawy prac plastycznych – spędził większość życia. Uczył rysunków w gimnazjum, współpracował z grupą artystyczną Kalleia, tworzył grafiki, pisał i ogłosił dwa tomy prozy: „Sklepy cynamonowe” i „Sanatorium pod Klepsydrą”, które dzisiaj dość powszechnie uważa się za jedno z wielkich dokonań XX-wiecznej literatury polskiej. Kilka lat później zginął w drohobyckim getcie.
Z zaprzeszłej epoki, w której żył, pozostało – prócz dzieła – trochę fotografii. Oprócz kilku znanych portretów Schulz z uczniami w pracowni robót ręcznych czy wygłupy z Witkacym w Zakopanem – ślad, że przez chwilę, niesiony sławą „Sklepów cynamonowych”, naprawdę należał do artystycznej bohemy. Przepadła większość papierów, listy, dokumenty, rękopisy. Jedne zaginęły w Drohobyczu, inne (choćby korespondencja z pisarką i filozofką Deborą Vogel) po wojnie we Lwowie, jeszcze inne znajdują się, wciąż niedostępne, w prywatnych rękach. Od czasu do czasu na aukcjach pojawiają się nieznane dotąd grafiki, a częściej nieudolnie fabrykowane falsyfikaty. Świat Schulza przypomina puzzle, tyle że nadal mimo wieloletniej pracy Jerzego Ficowskiego, niestrudzonego kustosza Schulza, więcej tu ubytków niż odnalezionych kawałków. Symbolem tej Atlantydy – i wielu podobnych, unicestwionych podczas drugiej wojny ludzkich światów – jest rękopis powieści „Mesjasz”, nad którą Schulz jakoby pracował w ostatnich latach życia. Czy kiedykolwiek istniał? Czy kiedykolwiek się odnajdzie?
Z czasów okupacji pozostało mniej niż nic. Zastrzelony na ulicy 19 listopada 1942 r.