Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kultura

Obowiązkowy taniec ze śmiercią

Zmarł Kurt Vonnegut. Napisał kiedyś, że czas to złudzenie, więc głupotąjest płakać na pogrzebie. Ale pewności w tej kwestii nie ma.

"Najważniejszą rzeczą, jakiej nauczyłem się na Tralfamadorii, było to, że śmierć jest tylko złudzeniem. Człowiek nadal żyje w przeszłości, tak więc głupotą jest płakać na pogrzebie. Wszystkie chwile, przeszłe, obecne i przyszłe, zawsze istniały i zawsze będą istnieć. (...) Tylko my na Ziemi mamy złudzenie, że chwile następują jedna za drugą, jak korale na sznurku, i że chwila raz przeżyta jest stracona na zawsze."

Billy Pilgrim o swej wizycie na planecie Tralfamadoria
Kurt Vonnegut, "Rzeźnia numer pięć", tłum. Lech Jęczmyk

Kurt Vonnegut jr. urodził się w 1922 roku w Indianapolis, w rodzinie niemieckich emigrantów. Zanim został pisarzem, próbował studiować chemię i antropologię. Z pierwszych studiów go jednak wydalono, a drugie nie zostały uwieńczone dyplomem. Do czasu publikacji pierwszych książek był też dziennikarzem i specjalistą od public relations. Jednak wydarzeniem, które w największym stopniu zaważyło na jego późniejszej drodze życiowej, stała się II wojna światowa. Vonnegut wziął w niej udział jako żołnierz piechoty morskiej. Trafiwszy do niewoli, został przewieziony do Drezna. Tam, 13 lutego 1945, przeżył bombardowanie, które przyczyniło się do tego, że do końca życia pozostał lewicowcem, pacyfistą i krytykiem technokracji. Najgłośniejszą manifestacją jego poglądów i echem drezdeńskich przeżyć stała się powieść „Rzeźnia numer pięć”(1969).

Dzieło to miało dla jego twórczości charakter przełomowy. Wcześniej Vonnegut dał się poznać jako specjalista od futurystycznych antyutopii, tymczasem dzięki „Rzeźni numer pięć” doceniono go jako wyrafinowanego eksperymentatora i historiozofa. Z czasem uprawiana przez niego gra z konwencjami, zaliczanymi do literatury popularnej (sf, powieścią wojenną i szpiegowską), pozwoliła na zakwalifikowanie go do grona pionierów literackiego postmodernizmu.

Reklama