Gdy w 2016 r. ukazała się powieść Alice Oseman „Radio Silence”, dziennikarz „The Guardian” zadał autorce prowokacyjne pytanie: Dlaczego piszesz dla dzieci? „To ja jestem dziećmi!” – odparła wtedy urodzona w 1994 r. pisarka. Opisane w książce życie studentki zmagającej się z problemami uniwersyteckiego światka znała z autopsji – sama była wciąż na studiach. Teorię (studiowała anglistykę) łączyła z praktyką: niełatwym zadaniem napisania drugiej powieści. Bo „Radio Silence” to była jej druga książka.
Pierwsza „Solitaire” – wydana kilka lat temu w Polsce jako „Pasjans” – traktowała o perypetiach introwertycznej licealistki i zyskała sławę jeszcze przed wydaniem. Prasa kocha takie historie – oto wydawcy rzucili się na powieść debiutantki, kusząc nastoletnią autorkę pokaźnymi zaliczkami. Fragmenty „Pasjansa” Oseman wysłała do dziewięciu wydawców. Odezwało się aż ośmiu. Nawet nie wiedzieli, że te kilka rozdziałów szkolnej powieści, które wyłowili ze stosów niezamówionych rękopisów, wyszło spod klawiatury uczennicy. Ostatecznie siedemnastoletnia Oseman podpisała umowę na dwie książki z wydawnictwem HarperCollins.
„Pasjans” wyszedł w 2014 r.; okładkę zdobił slogan ukuty przez magazyn „Time”: „»Buszujący w zbożu« epoki cyfrowej”. Faktycznie, można się doszukać podobieństw. Bohater powieści J.D. Salingera patrzy na świat z obrzydzeniem, widzi samych fałszywych ludzi. Ten pesymizm podziela Tori Spring, narratorka powieści Oseman, uważająca większość szkolnych kolegów za bezdusznych, konformistycznych idiotów. Ale czy w ten sposób po prostu nie odbierają rzeczywistości wrażliwi młodzi ludzie?
W „Buszującym…” brakuje nadziei, nieszczęsny Holden Caulfield jest pozostawiony sam sobie w świecie pozbawionym jakichkolwiek porządnych ludzi.