Sztuka przejęta
Minister Gliński wygrał na większości frontów. Straty są potężne
Po przejęciu w kraju władzy PiS ruszył na podbój wszystkiego. A szef resortu kultury Piotr Gliński okazał się wojownikiem zdeterminowanym, przekonanym zarówno o tym, że cel uświęca środki, jak i o tym, że liczy się zwycięstwo, a nie koszty. W wielu dziedzinach kultury aneksja przebiegła stosunkowo łatwo, bo ograniczała się do przejęcia jednej, strategicznej placówki. O ile jednak zmianę podejścia do promocji kultury w świecie załatwiło szybkie opanowanie Instytutu Adama Mickiewicza, a kontrolę nad filmem ułatwiły zmiany w Polskim Instytucie Sztuki Filmowej, o tyle w muzealnictwie i sztuce współczesnej sprawa okazała się bardziej skomplikowana. Wymagała całej serii batalii prowadzących do odzyskiwania dla „prawicowej i narodowej racji” kolejnych przyczółków i obszarów zawłaszczonych przez „ideologię lewicową”.
Zgodnie z przewidywaniami pierwsze uderzenie skierowane zostało w stronę instytucji odgrywających dla obecnej władzy główną rolę w kluczowej dla niej sprawie: historycznych narracji. Wydawało się, że już w pierwszej batalii – o Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku – Gliński może ponieść spektakularną porażkę. Odwołując jej szefa, zastosował jednak sprytną metodę – muzeum przestało istnieć, a powstała nowa struktura łącząca je z nieistniejącym jeszcze Muzeum Westerplatte. Po trwających rok procesach sądowych tworzący tę pierwszą placówkę od zera prof. Paweł Machcewicz musiał ostatecznie ustąpić miejsca w dyrektorskim gabinecie pracownikowi IPN Karolowi Nawrockiemu. Z kolei metodą „na przeczekanie” postanowił Gliński zmienić sytuację w muzeum POLIN: najpierw nie zgodził się na przedłużenie kadencji Dariusza Stoli, a następnie zablokował jego nominację po wygranym konkursie na stanowisko dyrektora. I tu także postawił na swoim.