Z jej sztuką mieliśmy w Polsce do czynienia praktycznie raz i jest to wspomnienie, które przywołuje mieszane uczucia. Otóż 20 lat temu w Centrum Sztuki Współczesnej w Warszawie otworzono obszerną (500 zdjęć) i reprezentacyjną wystawę artystki. Niestety odbyło się to w dalece niezdrowej atmosferze. Ówczesny dyrektor placówki Wojciech Krukowski tuż przed wernisażem zadecydował, że wstęp na ekspozycję będą miały wyłącznie osoby pełnoletnie. Artystka, która osobiście nadzorowała przygotowania, zaprotestowała. Ostatecznie skończyło się na cezurze 16 lat i zgodzie na wejście młodszych pod opieką rodziców. Chwilę później wpłynęła poselska interpelacja skierowana do ministra kultury. Jej autorem był poseł Ligi Polskich Rodzin Stanisław Papież, dotyczyła „propagowania na wystawie treści pornograficznych”.
Tym razem Nan Goldin wraca do Polski w poświęconym jej filmie „Całe to piękno i krew”. Reżyserką obrazu jest Laura Poitras, która odebrała już niegdyś (2014 r.) Oscara za film o Edwardzie Snowdenie. Tym razem skończyło się na nominacji, ale wcześniej film otrzymał Złote Lwy na Międzynarodowym Festiwalu w Wenecji. Dwugodzinna opowieść o Goldin poprowadzona jest szerokim nurtem: począwszy od powracających wspomnień z dzieciństwa, poprzez losy jej zawodowej kariery, a skończywszy na historii krucjaty, jaką podjęła przeciwko koncernowi farmaceutycznemu Purdue Pharma. Trudno jednak oprzeć się wrażeniu, że wszystkie te wątki splatają się ze sobą.
Dzieciństwo to przede wszystkim wielka trauma związana z samobójczą śmiercią starszej siostry Barbary, która, mając 16 lat, rzuciła się pod pociąg (urodzona w 1953 r. Nan była od niej o 7 lat młodsza). Wydaje się, że rodzinna tragedia i jej korzenie – społeczny i rodzinny ostracyzm związany z seksualnością Barbary – mocno zaciążyły na losach artystki.