Kultura

Historia się nie kończy

Cormac McCarthy, ostatni z czterech. Czy to koniec ery wielkich amerykańskich pisarzy?

O końcu epoki i schyłku wielkich pisała przy okazji śmierci McCarthy’ego prasa światowa, ale nie amerykańska. Bo wszelkie hierarchie bywają tam krytycznie podważane. O końcu epoki i schyłku wielkich pisała przy okazji śmierci McCarthy’ego prasa światowa, ale nie amerykańska. Bo wszelkie hierarchie bywają tam krytycznie podważane. Mirosław Gryń / Polityka
Smutek po śmierci Cormaca McCarthy’ego oddalają nieco dwie jego ostatnie książki, ale to odejście jednego z najważniejszych pisarzy amerykańskich. Co z jego literackim pokoleniem?
Cormac McCarthy (1933–2023)Derek Shapton/Writer Pictures/Forum Cormac McCarthy (1933–2023)

Koniec epoki ogłasza się zawsze, kiedy umiera ważny pisarz czy pisarka. Śmierć Cormaca McCarthy’ego (ogłoszona po raz drugi – w 2016 r. pojawiła się fałszywa informacja o jego śmierci) znowu zakończyła epokę, podobnie jak wcześniej odejście Philipa Rotha, J.D. Salingera, Toni Morrison czy Johna Updike’a. Tymczasem ten koniec epoki nastąpił zaraz po nowym początku, bo dopiero co, w grudniu, ukazały się jego dwie nowe książki „Pasażer” i „Stella Maris”. Teraz mają premierę w Polsce w przekładzie Roberta Sudoła.

Prasa światowa powoływała się na słynną czwórkę filarów amerykańskiej literatury według krytyka Harolda Blooma: Rotha, McCarthy’ego, DeLillo, Pynchona. Nie żyje Roth i McCarthy, Pynchon nie pokazuje się od lat, natomiast DeLillo oszczędnie udziela się w życiu literackim, ostatnia jego książka wyszła w 2020 r.

Co ciekawe, o końcu epoki i schyłku wielkich pisała przy okazji śmierci McCarthy’ego prasa światowa, ale nie amerykańska. Bo wszelkie hierarchie bywają tam krytycznie podważane. Tak było z literackim kanonem Blooma i listą najważniejszych dzieł literatury, którą stworzył, żeby bronić estetycznych kryteriów patrzenia na literaturę. Propozycja kanonu wywołała burzę. Przeciw samej idei wielkich dzieł, które mają być ponadczasowe, wystąpiła Toni Morrison (sama znalazła się na tej liście). Według niej kanon jako zbiór nazwisk i dzieł jest produktem historii, utrwala dominację, a tymczasem powinien się otwierać na mniejszości i cały czas przewartościowywać.

Spór Bloom-Morrison w latach 90. był częścią debaty o statusie dzieł literackich, ale też o edukacji, która zdaniem Blooma powinna polegać na konfrontowaniu się z wielkimi dziełami tak, by mogły wpływać na indywidualne życie. Kanoniczne zastygnięcie zresztą literaturze amerykańskiej nie grozi, bo cały czas ożywia ją literatura imigrantów.

Polityka 28.2023 (3421) z dnia 04.07.2023; Kultura; s. 84
Oryginalny tytuł tekstu: "Historia się nie kończy"
Reklama