Młot na pop
Peter Gabriel z nową płytą po 21 latach przerwy. Zawsze brał fanów pod włos
Niecałe półtora roku, prawie dwa lata, ponad dwa lata, prawie cztery, sześć, dziesięć, wreszcie aż 21 lat. Tak wydłużały się przerwy między kolejnymi płytami w solowej karierze Petera Gabriela. Tę ostatnią pauzę ożywiał wprawdzie nowymi wersjami dawnych przebojów, ale coraz trudniej było wierzyć w zapewnienia o trwających pracach nad premierowym materiałem.
Na początku 2023 r. zaczął go jednak stopniowo prezentować: w każdą pełnię Księżyca, od styczniowej po listopadową, publikował jeden utwór z albumu „I/O”, za to w dwóch wersjach opisanych jako „jasna strona” i „ciemna strona”. Miks nowego materiału zlecił bowiem osobno dwóm inżynierom dźwięku. „Zamiast wybierać jedną z nich, uznałem, że ludzie powinni poznać całość tej świetnej roboty” – tłumaczył. Są więc dwa albumy „I/O”, w przypadku fizycznych wydań nośniki jasny i ciemny.
Księżycowemu kapaniu piosenek Gabriela towarzyszyła jego pierwsza od dekady światowa trasa koncertowa licząca pół setki występów. Wiosną objechał Europę, startując w Krakowie – niby wyróżnienie, ale uczył się jeszcze nowego materiału i nie brakowało pomyłek. Jesień spędził w Ameryce Północnej. Ostatnie tak intensywne tournée odbył w latach 1992–93, kiedy w niecałe półtora roku dał ponad 160 koncertów. No, ale wtedy miał lat 43, a nie 73.
Mniejsze dreszcze
Gabriel tylko raz nie miał ochoty wychodzić na scenę, mimo że czekało pod nią prawie 60 tys. podekscytowanych fanów i fanek. Pod koniec 1982 r. pod Londynem po raz pierwszy od rozstania miał znów zagrać z grupą, w której jako nastolatek rozpoczynał swoją właściwą karierę muzyczną. Urodzony dokładnie w połowie wieku, dorastał w wiktoriańskim dworze pod Londynem, od małego śpiewał, grał na pianinie i bębnach.