Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kultura

Polska nieumarła

Polska nieumarła! Rodzimi artyści ruszyli w świat. Są powody do dumy? Nie zawsze

Ewa Juszkiewicz „Maria (After Johannes Cornelisz Verspronck)”, 2013 r. Ewa Juszkiewicz „Maria (After Johannes Cornelisz Verspronck)”, 2013 r. JUSTIN NG/AVALON/PAP
Krajowi artyści ruszyli w świat: Paryż, Nowy Jork, Berlin, Londyn. Portale społecznościowe pełne są zdjęć z galeryjnych wernisaży. Powód do dumy? Nie zawsze.
Instalacja Moniki Sosnowskiej „Pręt żebrowany 20”, 2017/2020 r.VICTORIA JONES/PA IMAGES/GETTY IMAGES/Getty Images Instalacja Moniki Sosnowskiej „Pręt żebrowany 20”, 2017/2020 r.

Można odnieść wrażenie, że to sunąca przez świat zbiorowa ofensywa rodzimej sztuki. Ale jeżeli mamy się cieszyć, to musimy wiedzieć, z czego i z kogo. Tymczasem galeria galerii nierówna. Na samym szczycie znajduje się kilkanaście (najczęściej wymienia się ich 11) megagalerii, które mają po pięć–osiem oddziałów rozsianych po świecie, wyznaczają trendy, nadają ton, nakręcają koniunkturę, windują ceny i rzeczywiście potrafią z biednego i mało znanego artysty szybko uczynić bogatego i rozpoznawalnego w środowisku. Tam Polacy trafiają rzadko, choć niektórym się udaje. Dziś są to rzeźbiarka Monika Sosnowska w Hauser@Wirth, Ewa Juszkiewicz w Gagosian Gallery, Paulina Ołowska i urodzona w Polsce, ale od dziecka żyjąca w Niemczech Alicja Kwade w Pace Gallery, a wreszcie Marcin Maciejowski w Thaddaeus Ropac. Każda z tych galerii ma jednak w swym portfolio ponad stu artystów. Zatem wprawdzie jesteśmy już w elicie, ale nadal w tłumie.

Szczebelek niżej robi się mały tłok, a o uwagę zabiega ok. 300 galerii. Poznać je można po tym, że regularnie pojawiają się na największych światowych targach sztuki. Każda ma grono zamożnych klientów, potrafi promować swych artystów i skutecznie wprowadzać ich do ważnych kolekcji. I tu mamy grupkę polskich twórców, by wspomnieć choćby Karolinę Jabłońską i Tomasza Kręcickiego w berlińskiej Esther Shipper, Aleksandrę Waliszewską w Blum Gallery (wkrótce w jej tokijskiej placówce otwarcie wspólnej wystawy tej artystki z Agatą Słowak), Paulinę Stasik i Anetę Grzeszykowską w Lyles & King.

Niestety, sporo owych gościnnych występów polskich artystów za granicą odbywa się jeszcze szczebel niżej, w miejscach, które bardziej przypominają eleganckie butiki ze sztuką niż trampolinę do dalszej międzynarodowej kariery. Coś za coś: galeria wzbogaca swą artystyczno-handlową ofertę o ciekawego i stosunkowo niedrogiego artystę, a ten ma szanse na podreperowanie domowego budżetu i atrakcyjnie wyglądający wpis do CV oraz nadzieję, że może to początek międzynarodowej kariery.

Polityka 14.2024 (3458) z dnia 26.03.2024; Kultura; s. 98
Oryginalny tytuł tekstu: "Polska nieumarła"
Reklama