Pisanie jest jak koszykówka
Harlan Coben dla „Polityki”: Pierwsza powieść nie musi być idealna. Pisanie jest jak koszykówka
JAKUB DEMIAŃCZUK: – Studiował pan nauki polityczne, w wyborach deklaruje poparcie dla Demokratów, ale w swoich książkach unika politycznych deklaracji. Celowo?
HARLAN COBEN: – Tak. Tworzę literaturę eskapistyczną, nie chcę, żeby dostarczała negatywnych bodźców. Jestem głęboko przekonany, że codzienna walka ze złem, z politycznym ekstremizmem, wymaga przestrzeni do odpoczynku. Nie można walczyć cały czas. Nieustannie jesteśmy wściekli, toczymy zaciekłe dysputy w mediach społecznościowych, więc chcę, żeby moje książki były bezpieczną przestrzenią. Czytanie rozwija empatię. Im więcej czytamy, nawet literatury rozrywkowej, tym lepiej jesteśmy w stanie zrozumieć innych ludzi, wysłuchać ich. Zebrać siłę, by robić to, co konieczne. Mam nadzieję, że w ten sposób przysłużę się ludziom bardziej, niż będąc kolejnym pisarzem krzyczącym: „Tego nienawidzę, to kocham”.
Czy pisanie to dla pana także forma eskapizmu?
Niekoniecznie. Dorothy Parker kiedyś powiedziała, że nie lubi pisania, ale lubi ten moment, gdy już napisała, co trzeba. Mam tak samo. Lubię produkt końcowy. Lubię te chwile, w których mogę podzielić się opowieścią z czytelnikami, słuchać ich opinii, spotykać się z nimi, rozdawać autografy. To sens mojej pracy. Pisarz bez czytelników jest jak próba klaskania jedną ręką. Nie wierzę tym zadufanym autorom, którzy twierdzą, że nie obchodzą ich czytelnicy. Każdy, kto mówi, że pisze dla siebie i nie ma znaczenia, czy ktoś to przeczyta, moim zdaniem kłamie. Bez czytelników powieści i opowiadania nie istnieją. Mogą pełnić inne funkcje, być elementem terapii, poukładania sobie w głowie różnych rzeczy, ale nie są literaturą. Zależy mi na czytelnikach w takim samym stopniu, w jakim zależy mi na bohaterach moich książek.