Kultura

Transcendencja w waciaku

Łeś Poderewjanski: prymitywny błazen czy mistrz poetyki absurdu?

Fot. Wydawnictwo Fot. Wydawnictwo "Kalwaria"
Prymitywny błazen czy mistrz poetyki absurdu?

Ołeksandr Serhijowicz Poderewjanski urodził się w 1952 r. w Kijowie. W 1976 r. ukończył studia w Kijowskim Instytucie Artystycznym (obecnie Akademia Sztuk Plastycznych i Architektury). Następnego roku został wcielony do wojska i wtedy podobno zaczął pisać opowiadania - w listach do znajomych.

Łeś Poderewjanski jest jednym z najbardziej popularnych współczesnych pisarzy ukraińskich. W groteskowych dramatach przerysowuje i zohydza literackie konwencje, mody kulturowe, obyczajowość wszystkich chyba środowisk i warstw społecznych, filozofię, architekturę stolicy, zrzeszenia artystów (chociaż sam należy do jednego z nich) i wreszcie język – swój ojczysty i rosyjski. Na pewno niemałą część sukcesu zawdzięcza soczystym, wręcz finezyjnym, wulgaryzmom. Wyraźnie nawiązuje do teatru absurdu, ale i wyjątkowo starannie ukrywa w swoich dziełach wszystko, co przedstawia go inaczej niż jako prymitywnego błazna i degenerata. A Ukraińcy, szczególnie młodzi, czytając Poderewjanskiego zaśmiewają się do rozpuku.

SĄD NAD NIBY-JĘZYKIEM

Poderewjanski pisze surżykiem, czyli ukraińsko-rosyjskim miejskim żargonem, który nie rządzi się żadnym systemem, a dowolnie wykorzystuje elementy dwóch języków. To językowa hybryda, którą dzisiaj posługuje się co najmniej co ósmy mieszkaniec Ukrainy. Poeta Ihor Łapinski napisał w przedmowie do „Heroja naszoho czasu” Poderewjanskiego, że surżykiem „mówi większość rządu i parlamentu, bufetowe, dozorcy, czyli wszyscy ci, którzy jeszcze niedawno z dumą mówili o sobie 'prastoj sawieckij czełowiek'”.

W czerwcu 2004 r. w Kijowie odbył się „Sąd nad surżykiem”. Literaturoznawca Myron Petrowski powiedział wtedy: „Surżyk jest mieszaniną lodów i mydła. Ani zjeść, ani się umyć”.

Reklama