Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kultura

Do przodu, do przodu!

Rozmowa z Grażyną Auguścik

Fot. Sonordo / GMA Records Group (© 2008 gma records group) Fot. Sonordo / GMA Records Group (© 2008 gma records group)
'Mowa i śpiew powinny być organiczne, spójne z naszą duszą i sercem. Po co okłamywać siebie?'

Grażyna Auguścik - wokalistka, kojarzona przede wszystkim z jazzem, choć mocno inspiruje się także polską muzyką ludową, muzyką brazylijską i żydowską. Czasem sięga do elektronicznych, niekiedy klubowych brzmień. Absolwentka prestiżowego Berklee College of  Music. Od 20 lat mieszka w Chicago, gdzie prowadzi własne wydawnictwo płytowe. Od początku, niezłomnie niezależna, wydaje swoje płyty własnym sumptem. Ma ich na koncie 13. Współpracowała m.in. z Urszulą Dudziak, Januszem Muniakiem, Arturem Dutkiewiczem, Bogdanem Hołownią, Jarkiem Besterem, Włodzimierzem Kiniorskim i Darkiem Makarukiem.
 

Joanna Wojdas: „Andanca" - tak się nazywa pani nowa, brazylijska płyta, nagrana z wokalistą i gitarzystą Paulinho Garcią. Ładnie to brzmi. A co znaczy?

Grażyna Auguścik: Podróż przez życie. „Wędrowałem przez życie w poszukiwaniu szczęścia, miłości, siebie, po to, żeby przekonać się, że najważniejsza w życiu jest miłość i bliskość drugiej osoby", śpiewamy z Paulinho.

 

Śpiewa pani w kilku językach - po polsku, angielsku, portugalsku, hiszpańsku. W którym czuje się pani najwygodniej?

Oczywiście w angielskim, choć śpiewam z dużym akcentem. Ale nie boję się śpiewania po polsku. Robię to na każdej płycie. Sądzę, że w moim wykonaniu brzmi naturalnie. Nawet dla amerykańskiego ucha. Mimo pozorów, język polski jest bardzo muzyczny.

Muzycznie podobny do portugalskiego.

Oczywiście, choć nie śpiewam tak, jak rythmandbluesowe wokalistki - z przeciąganiem końcówek, z ozdobnikami - śpiewam normalnie, bez udziwniania, w prosty sposób. Używamy z Paulinho minimalnej wibracji, bo tak właśnie brzmi język portugalski.

Reklama