Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kultura

Plaster z czytadła

Fot. Archiwum Prywatne Fot. Archiwum Prywatne
W polskiej literaturze kobiecej króluje powieść terapeutyczna. Saga Małgorzaty Kalicińskiej jest najlepszym przykładem tego nurtu.

Od wielu miesięcy na listach bestsellerów, obok amerykańskiej serii książek o wampirach, króluje mazurska saga Małgorzaty Kalicińskiej. Trzeci tom „Miłość nad rozlewiskiem” czyta kobieta w metrze, studentka w pociągu, charakteryzatorka telewizyjna sięga po książkę w przerwie pomiędzy pudrowaniem kolejnych gości. Właśnie zaczynają się zdjęcia do polsatowskiego serialu na podstawie sagi.

Wszystko zaczęło się w 2006 r., kiedy wydano pierwszy tom – „Dom nad rozlewiskiem”. Do tej pory sprzedało się ponad 200 tys. egzemplarzy. To było spore zaskoczenie, bowiem debiutantka liczyła skrycie najwyżej na jakieś 7 tys. Drugi tom „Powroty nad rozlewiskiem” rozszedł się w 170 tys., a ostatni, najnowszy – „Miłość nad rozlewiskiem” – w 150 tys. Kalicińska dorównała popularnością Katarzynie Grocholi (ukazała się właśnie jej powieść „Kryształowy anioł”), której każda książka sprzedaje się powyżej 100 tys. egzemplarzy. Kalicińska jednak nie nazywa siebie pisarką, ale kobietą piszącą. Dzięki sukcesowi natychmiast stała się autorytetem medialnym w wielu dziedzinach: pisze felietony do pisma „Bluszcz”, poleca książki innych pisarzy, występowała jako twarz Partii Kobiet Manueli Gretkowskiej, za chwilę zapewne znajdziemy gdzieś bigos a la Kalicińska (z jej książek wynika, że mógłby być wyśmienity). „Pisarka jest już instytucją kulturalną. To rola ważna, lecz nadzwyczaj niebezpieczna. Jeśli ktoś ciągle uczy, komentuje, napomina, to staje się moralizatorem. Ale trzeba przyznać, że o miłości Kalicińska potrafi pisać wyjątkowo pięknie” – zauważył Andrzej Rostocki pisząc o ostatnim tomie sagi.

Polityka 28.2009 (2713) z dnia 11.07.2009; Kultura; s. 54

Oferta na pierwszy rok:

4 zł/tydzień

SUBSKRYBUJ
Reklama