Wrogami publicznymi nazwano w latach 30. XX w. najgroźniejszych złoczyńców. Jako pierwszy użył tego terminu Frank J. Loesch, prawnik z wydziału ochrony porządku publicznego, ogłaszając w prasie nazwiska chicagowskich gangsterów z Alem Capone na czele. Potem przyjęło się tak określać wszystkich kryminalistów ściganych przez FBI w tamtym okresie. Wrogami publicznymi była m.in. słynna młoda para rabująca banki Bonnie Parker i Clyde Barrow, uwieczniona w kontrowersyjnej balladzie Arthura Penna „Bonnie i Clyde”. A także Katy „Ma” Barker, oskarżona o dowodzenie bandą porywaczy złożoną z jej synów, sportretowana w głośnym kryminale „Bloody Mama” Rogera Cormana. Oraz John Dillinger, nieuchwytny złodziej, najniebezpieczniejszy specjalista od okradania banków, ulubieniec opinii publicznej, którego krótka, lecz burzliwa biografia bywała wielokrotnie opisywana w sensacyjnych widowiskach, m.in. w „High Sierra” Raoula Walsha, „Dillingerze” Maxa Nossecka, „Młodości Dillingera” Terry’ego Morse’a i „Dillingerze” Johna Miliusa. W najnowszej, romantycznej apoteozie gangstera, nakręconej przez Manna, legendarnego rabusia zagrał przystojny Johnny Depp.
Wyciągając broń, wskakując do nowiutkiego błyszczącego Forda z obstawą, chroniąc się przed strzałami federalnych agentów, dowcipnie ripostując na słowne zaczepki policjantów, Depp nie gra psychopaty, lecz łagodnego, uprzejmego, emanującego seksapilem mężczyznę w stylu eleganckiego przedsiębiorcy, który z pewnością miałby szansę zajść bardzo wysoko. Pech polega na tym, że otacza się niewłaściwymi ludźmi: bandziorami, prostytutkami, zdrajcami.