A są to dzieła bodaj najważniejsze w dorobku mistrza: „Kanał”, „Popiół i diament”, „Lotna” i „Wesele”. Trzy pierwsze, powstałe w drugiej połowie lat 50., to wizytówka tzw. szkoły polskiej. Kadry z tych właśnie dzieł stały się ikonami naszej zbiorowej wyobraźni (Chełmicki na śmietniku, powstańcy warszawscy patrzący przez kratę na drugą stronę miasta, ułan atakujący czołg itd.).
Można je także znaleźć w niemal każdej historii kina. To właśnie te filmy opowiadały o polskim losie, o tym, co się z nami stało w latach wojny i w czasach powojennych. (Kałużyński nie bez przyczyny napisał kiedyś o Wajdzie: „Właściciel firmy Pralnia podświadomości Polaków po II wojnie”). „Wesele” na pierwszy rzut oka nie pasuje do tego zestawu; po pierwsze dlatego, że powstało kilkanaście lat później. Ale przecież także tutaj Wajda rozprawia się z polskimi mitami.
Zdaniem wielu krytyków, to największy film w dorobku reżysera, z pewnością zaś najlepsza ekranizacja rodzimej literatury. Film tak polski, że bardziej już nie można, znalazł uznanie i zrozumienie także za granicą, co zadaje kłam potocznym wyobrażeniom, iż inni nie są w stanie nas zrozumieć.
Zwracają uwagę dodatki, które do kolekcji dołącza dystrybutor: m.in. rozmowy z Wajdą o każdym z filmów. Obowiązkowa pozycja w każdej domowej filmotece.