Dramat psychologiczny Xaviera Beauvois opisuje okoliczności śmierci siedmiu francuskich cystersów brutalnie zamordowanych w Tibhirine, górskiej osadzie w Algierii, 15 lat temu. To żaden kryminał, tylko wyciszona medytacja o zwątpieniu i odwadze, odpowiedzialności i wierze, sile oporu i nietolerancji. Film zaczyna się na krótko przed postawieniem ultimatum przez jedno z radykalnych ugrupowań islamskich, które w czasie wojny domowej w północnej Afryce zażądało opuszczenia przez cudzoziemców swego terytorium. Fundamentaliści byli uzbrojeni, dokonywali skrytobójczych mordów, mnisi musieli więc szybko podjąć decyzję: zostać czy wyjechać. Był to dla nich wybór nie do przyjęcia. Oznaczał m.in. konieczność złamania harmonijnej równowagi, na jakiej oparte było ich współżycie z mieszkańcami wioski, za których czuli się odpowiedzialni.
Reżyserowi bardziej niż na rekonstrukcji faktów zależało na postawieniu pytań o sens ofiary i poświęcenia. Śmierć katolickich duchownych można potraktować jako zapowiedź globalnego nieszczęścia po atakach na WTC. Albo jedynie zobaczyć w niej skromną przypowieść o bratobójstwie. Obojętnie jak się spojrzy, wiadomo, że autorowi nie chodzi o napiętnowanie winnych, tylko o perspektywę pojednania chrześcijan i muzułmanów. Mądry, głęboki dramat o tym, co zamiast łączyć – dzieli.
Ludzie Boga, reż. Xavier Beauvois, prod. Francja, 120 min