Ich spojrzenie nacechowane jest poszukiwaniem nadziei i wiary w ostateczne zwycięstwo. Po solidarnościowej epopei Volkera Schlöndorffa, po imponujących epickich filmach Stevena Spielberga, Edwarda Zwicka, Romana Polańskiego, ukazujących cud ocalenia z Holocaustu, o wielkim męstwie i determinacji Polaków ratujących się z syberyjskiego zesłania przypomina Peter Weir, legendarny twórca „Pikniku pod wiszącą skałą”, „Stowarzyszenia umarłych poetów” i „Truman Show”.
„Niepokonani” są pozycją wybitną, choć niesłychanie prostą, dla niektórych widzów może nawet zbyt prostą, bo operują hollywoodzkim schematem sensacyjnego dramatu o wielkiej ucieczce (choć film oparty jest na faktach). Wszystko rozgrywa się wedle znanego wzoru: jest siedmiu śmiałków, którzy wbrew logice, groźbom sadystycznych strażników, rzucając wyzwanie nieobliczalnej potędze natury, pokonując strach i własne słabości, ryzykują nieprawdopodobnie długi marsz ku swobodzie. Spod koła polarnego na południe: wzdłuż skutego lodem Amuru, jeziora Bajkał, przez pustynię Gobi, Himalaje, aż do niedostępnego miasta Lhasa i Indii. A jednak ten widowiskowy, pozbawiony patosu, nakręcony z olbrzymią kulturą i wyczuciem na ludzkie sprawy film o przetrwaniu działa do tego stopnia, że wychodząc z kina przeżywamy katharsis, prawdziwy wstrząs o sile tsunami. Od 20 lat żaden z polskich reżyserów nie odważył się zrealizować tak patriotycznego dramatu, wyzwalającego najczystsze pokłady pozytywnych emocji.
Niepokonani, reż. Peter Weir, prod. USA-Polska, 132 min