Choroba wściekłych ludzi
Recenzja filmu: "Contagion – Epidemia strachu", reż. Steven Soderbergh
Hollywood zawsze umiejętnie żerowało na lęku przed niszczycielskimi siłami natury. Thriller science fiction „Contagion”, z reporterską precyzją opisujący śmiertelne żniwo zbierane przez nieznaną odmianę wirusa w rodzaju A/H1N1, wpisuje się w ten katastroficzny nurt zupełnie przyzwoicie. Pretensje mogą mieć jedynie żądni mocnych wrażeń wielbiciele efektów specjalnych, których akurat w filmie Stevena Soderbergha jest jak na lekarstwo. Nie chodzi bowiem o budzenie pospolitych emocji, tylko o chłodną refleksję na temat korporacyjnego ładu, służącego obronie bogatych i wpływowych, co tak frustruje obecnie ruch oburzonych.
Fabuła snuta wokół prób wynalezienia szczepionki idealnie odwzorowuje narosłe patologie: elity polityczne nie myślą o ratowaniu zagrożonych ludzi, koncerny farmakologiczne nie działają z pobudek humanitarnych, zależy im tylko na zbijaniu kasy. Gdyby nie niezależne dziennikarstwo internetowe, tradycyjne media kłamałyby i służyły establishmentowi. W mnogości wątków i postaci pozwala się rozeznać i nie pogubić wzorowo dobrana obsada. Marion Cotillard gra przedstawicielkę szwajcarskiej organizacji zdrowotnej, porwaną dla wymuszenia okupu. Matt Damon zdradzonego męża, który walczy o życie córki, Laurence Fishburne jest egoistycznym lekarzem, Jude Law blogerem demaskującym poczynania władzy, Kate Winslet – ofiarnicą, itd. W sumie ciekawie, ale mogło być lepiej.
Contagion – Epidemia strachu, reż. Steven Soderbergh, prod. USA, 115 min