Autor głośnej, choć nie do końca udanej, ekranizacji „Pachnidła”, a także m.in. opartego na scenariuszu Kieślowskiego sensacyjnego thrillera „Niebo” nakręcił dość nieoczekiwaną komedię, którą trudno nazwać romantyczną, mimo iż przewrotnie do tego aspiruje. W „Trzy” Toma Tykwera zadziwia połączenie tonacji serio, psychologicznych ambicji reżysera z karkołomną, wydumaną historią, która wydaje się tyleż śmieszna, co niemądra, by w groteskowym finale przekroczyć granicę kiczu.
Rzecz jest o dobrze sytuowanym, bezdzietnym, wypalonym małżeństwie z 20-letnim stażem, które nie czuje potrzeby, by się rozstawać, chętnie wykorzystuje za to nadarzające się okazje do urozmaicenia łóżkowej rutyny. Prowadząca telewizyjny program, wykształcona pani biolog (Sophie Rois) nawiązuje romans, nie zdając sobie sprawy, że jej kochanek – przystojny naukowiec (David Striesow) – prowadzi równocześnie wyuzdaną erotyczną grę z jej mężem (Sebastian Schipper).
Osobliwy trójkąt może wyda się komuś atrakcyjny, ale obdarzonemu raczej ciężkim poczuciem humoru reżyserowi daleko do wyrafinowania i elegancji, które ów związek czyniłyby na ekranie strawnym. A kłębiące się w głowie widzów pytania pozostają bez odpowiedzi. Tykwer mruga okiem, że jak najbardziej wszystko jest z nim w porządku, tylko nasze przestarzałe, mieszczańskie myślenie o rodzinie trzeba wyrzucić na śmietnik. Brawo!
Trzy, reż. Tom Tykwer, prod. Niemcy, 119 min