Brutalnie liryczna twórczość austriackiego dokumentalisty Michaela Glawoggera oscyluje wokół dwóch tematów: losu wykluczonych i seksu. Reżyser jest naturalistą, dąży do fotograficznej dosadności, skupia się zazwyczaj na najczarniejszych obszarach życia: biedzie, nędzy, upokorzeniu, wyzysku, pracy fizycznej. Jednocześnie każdy zrealizowany przez niego film wydaje się wyestetyzowanym, okrutnym poematem skupionym na eleganckiej, chwilami wręcz baletowej formie, w której liczy się symbolika barw, określony rytm opowieści, właściwe ustawienie kamery.
„Chwała dziwkom” zamyka tzw. trylogię pracy (oprócz „Śmierci człowieka pracy” tworzy ją jeszcze nakręcony 13 lat temu „Megacities”). To wstrząsający socjologiczno-religijny dokument poświęcony relacjom między klientami egzotycznych burdeli a tajskimi, bangladeskimi i meksykańskimi prostytutkami. Glawogger nie waha się ujawnić treści prywatnych modlitw. Niektóre wulgarne sceny mogły powstać wyłącznie z jego inicjatywy. Przykładowo – w jednej z nich bezceremonialnie filmuje targowanie się klienta o stawkę, a potem ujawnia, jak w praktyce wygląda seksualna usługa. Reżyser nie wchodzi w rolę podpatrywacza. Wszystko zostało zaaranżowane, bohaterowie wyrazili na to zgodę. Po to, aby rozwiać złudzenia widzów co do tego, na czym owa chwila szczęścia polega. Siłą wyrazu, bezwzględnością mówienia prawdy o ludzkim upodleniu w imię nieosiągalnego szczęścia film nie odbiega daleko od najlepszych osiągnięć austriackich fabularzystów.
Chwała dziwkom, reż. Michael Glawogger, prod. Austria, Niemcy, 119 min