„Pocałuj mnie” jest typowym melodramatem, rozwijającym się wedle podręcznikowych prawideł. Dobrana, szczęśliwa para snuje dalekosiężne życiowe plany. Do ślubu jednak nie dochodzi, bo jedno z nich nieoczekiwanie zakochuje się w kimś innym.
Zaskakującym elementem w „Pocałuj mnie” jest odwrócenie preferencji seksualnych głównych bohaterów. Zdradza dziewczyna (Ruth Vega Fernandez), zafascynowana otwartą osobowością rówieśniczki (Liv Mjönes). Komplikacje, jakie z tego wynikają, nie różnią się niczym od sztampowych rozwiązań spotykanych w gładkich, bezbolesnych komediach romantycznych. Film, choć wpisuje się w modny nurt twórczości LGBT, nie sili się na pogłębienie wizerunku środowisk homoseksualnych. Nie stawia żadnych istotnych pytań. To sentymentalny wyciskacz łez z ładnymi zdjęciami, ślicznymi bohaterkami, tolerancyjnymi rodzicami i elegancko zamiecionymi pod dywan problemami społecznymi.
Pocałuj mnie, reż. Alexandra Therese Keining, prod. Szwecja, 105 min