Reżyser u nas nieznany, lecz gdzie indziej ceniony, czego dowodem obecność na wielu międzynarodowych festiwalach – m.in. w Berlinie, gdzie pokazywany był jego nowszy film „Jak spędziłem koniec lata”. Tymczasem mamy w kinach produkcję z 2007 r., też chwaloną i nagradzaną. „Proste sprawy” to trafny tytuł dla opowieści o zwyczajnym życiu pewnego lekarza, które jednak z czasem zaczyna się komplikować, zarówno w sprawach zawodowych, jak i prywatnych. Anestezjolog Siergiej Masłow (Siergiej Puskepalis) musi zmierzyć się z własnym bólem. Jak się okaże, samemu sobie pomóc najtrudniej.
Byłby to najzwyklejszy film obyczajowy, gdyby nie pojawiający się niespodziewanie nowy wątek. Otóż Masłow, który zarabia kiepsko, dostaje propozycję – ma po godzinach odwiedzać śmiertelnie chorego aktora (Leonid Broniewoj) przyjmującego środki przeciwbólowe. Artysta onieśmiela anestezjologa manierami starego inteligenta, zadaje kłopotliwe pytania o tytuły naukowe, uświadamia mu, że niewiele w życiu osiągnął. Kiedy z czasem dochodzi między nimi do porozumienia, aktor składa Masłowowi zaskakującą propozycję, która może zmienić jego życie. Będzie to jednak niesłychanie trudny wybór.
W „Prostych sprawach” mamy jednocześnie sporo humoru, Aleksiej Popogrebski jest też wnikliwym obserwatorem zachodzących w Rosji przemian. Reżyser z upodobaniem stosuje bliskie plany, jak gdyby chciał dokładniej przyjrzeć się swym bohaterom, spojrzeć im prosto w oczy. Ta bliskość kontaktu może być frapująca także dla widza.
Proste sprawy, reż. Aleksiej Popogrebski, prod. Rosja, 110 min