W cieniu rozkwitającego młodzieńca
Recenzja filmu: "U niej w domu", reż. François Ozon
Francuski reżyser François Ozon zdecydował się na powrót do tonacji serio. „U niej w domu” jest swobodną adaptacją sztuki hiszpańskiego dramaturga Juana Mayorga, w której składa hołd Pier Paolo Pasoliniemu, a w szczególności jego „Teorematowi”. Rolę demonicznego Gościa, który kolejno uwodzi wszystkich przedstawicieli porządnej mieszczańskiej rodziny, gra utalentowany literacko licealista. Pisząc pod dyktando swojego szkolnego nauczyciela, chłopak prowadzi perwersyjną grę. Niby stosuje się do uwag mentora, lecz tak naprawdę zamierza uwieść jego żonę.
Ozon po raz kolejny opowiada o rozpadzie więzi rodzinnych, skupia uwagę na relacji mistrz–uczeń, zaciera granicę między wyobraźnią bohatera, fikcją literacką a rzeczywistością. Próbuje wzmocnić dramat opisami małżeńskiego kryzysu, niestety, mniej go interesuje psychologia (to pięta achillesowa filmu), a bardziej stylizacja na konwencję noir.
Powstał melodramat z zacięciem kryminalnym lub na odwrót. Najbardziej naiwne w „U niej w domu” jest dochodzenie do niepokojącej, pozbawionej zahamowań erotycznej fantazji. Na ekranie panuje zbyt duża dowolność i nawet przy najszczerszych chęciach trudno uwierzyć w tragiczną namiętność między Emmanuelle Seigner a grającym szesnastolatka Ernstem Umhauerem.
U niej w domu, reż. François Ozon, prod. Francja, 95 min