Nagrodzony w tym roku Złotą Palmą w Cannes turecki „Zimowy sen” Nuriego Bilge Ceylana przypomina teatr. Albo ekranizację nieznanej powieści Dostojewskiego. Czuje się epicki rozmach, jednak większość prawie 3,5-godzinnego dramatu rozgrywa się w małych, ciasnych pomieszczeniach kapadockiego hotelu, w których bez końca toczą się filozoficzne dysputy. Na przykład: jakie korzyści przynosi niereagowanie na zło? Jak pomagać ludziom, a jednocześnie ich nie upokarzać? Czy skutki działań pokrywają się z intencjami? Na ile człowiek potrafi być szczery w stosunku do samego siebie?
Film jest medytacją nad losem artysty, pisarza, niegdyś aktora, który lekceważy ludzi, rani najbliższych, myli miłość z zazdrością. Jest inteligentny, bogaty, arogancki, ale ma kłopoty z samooceną, nie potrafi współczuć lub tylko udaje niewrażliwość. Mieszka na odludziu w położonej w pięknym księżycowym pejzażu anatolijskiej wsi.
Zimowy sen, reż. Nuri Bilge Ceylan, prod. Turcja, Francja, Niemcy, 196 min